Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Royal Navy - Skład i personalia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 149, 150, 151  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Śro 16:33, 23 Lis 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Kolejnym oficerem o którego opisanie Pana poproszę, to Anthony James Pye Molloy (1754 – 25.07.1814).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Czw 18:31, 24 Lis 2011    Temat postu:

Anthony James Pye Molloy urodził się około 1754 w rodzinie o tradycjach służby w marynarce, której też się poświęcił. Zdał egzamin na porucznika w 1766, ale otrzymał ten stopień dopiero 3.08.1768. Awansował na „nawigatora i dowódcę” 6.07.1776 otrzymując dowództwo moździerzowca Thunder – walczył na nim w składzie eskadry Parkera pod Charleston 28.07.1776. Został komandorem 11.04.1778 i odtąd dowodził 64-działowcem Trident we flocie wiceadm. Howe’a na wodach Ameryki Północnej. Podążył 13.12.1778 z eskadrą wiceadm. Barringtona do Indii Zach. i walczył na tym okręcie 6.07.1779 w bitwie pod Grenadą, a w składzie floty adm. Rodneya w bitwie pod Martyniką 17.04.1780 (gdzie się wyróżnił) oraz w akcjach u wyspy St. Lucia 15 i 19.05.1780. Jako dowódca (od 1781) 64-działowca Intrepid w składzie floty kontradm. Hooda działał u wyspy St. Eustatius 3.02.1781, walczył z okrętami de Grasse’a 29/30.04.1781 koło Martyniki, uczestniczył pod kontradm. Gravesem w bitwie u zatoki Chesapeake 5.09.1781, powrócił z Hoodem do Indii Zach. 5.12.1781, uczestniczył w manewrach eskadr Hooda i de Grasse’a koło wyspy St. Kitts 25/26.01.1782. W 1782 powrócił do Anglii, gdzie Intrepid został wycofany do rezerwy w sierpniu 1782. W okresie pokoju powierzano mu dowództwa rozmaitych 74-działowców stojących w portach w charakterze okrętów strażniczych (Carnatic, Fortitude, Bombay Castle , w latach 1783-1789). Od grudnia 1792 Molloy dowodził 74-działowcem Ganges we Flocie Kanału lorda Howe i uczestniczył w nieudanym pościgu za eskadrą Vanstabela 18.11.1793. W grudniu 1793 objął dowództwo nowego 80-działowca Caesar. Nie zdobył sympatii głównodowodzącego zbyt częstymi prośbami o urlop dla załatwiania jakichś spraw rodzinnych, a we flocie rozpowszechniano pogłoski, że swoim okrętem kieruje za pomocą mieszanki drakońskiej dyscypliny i niekompetencji. Brał udział (pod lordem Howe) w starciach z flotą francuską 28 i 29 maja oraz w wielkiej bitwie 1.06.1794 (Sławnego Pierwszego Czerwca). Pierwszego dnia jego okręt doznał poważnych uszkodzeń takielunku. W rezultacie 29 maja nie żaglował tak szybko w kierunku przeciwnika, jak tego oczekiwali inni, nie lubiący Molloya dowódcy oraz sam admirał (wzmagając wrogość wielu z nich), zaś 1 czerwca został z tyłu, a potem trzymał się około 500 jardów od przeciwnika. Dezaprobata bardzo go zabolała, więc zażądał sądu wojennego. Howe bardzo go od tego odwodził, nie chcąc publicznie prać brudów w podległej mu flocie, ale Molloy się uparł, ponieważ nie miał wątpliwości co do swoich racji. Na rozprawie (25.04-15.05.1795) tłumaczył swoją postawę uszkodzeniami okrętu, zaś manewry z 1 czerwca początkową pomyłką w ocenie sytuacji i późniejszym zacięciem się rumpla, a także wadliwym działaniem wielu armat. Sąd podkreślił w sentencji niewątpliwą odwagę osobistą Molloya, ale zarazem uznał, że nie zrobił on wszystkiego, co było w jego mocy, w czasie tych krytycznych dwóch dni. Został więc usunięty z aktywnej służby, lecz nie zdymisjonowany w ogóle, tylko przeniesiony na stałe na pół żołdu. Zmarł 25.07.1814 w Cheltenham.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Czw 22:57, 24 Lis 2011    Temat postu:

Dziekuję za odpowiedź Panie Krzysztofie.
Poproszę o opisanie losów (kariery) kolejnego oficera RN, a jest nim George Heneage Lawrence Dundas (08.09.1778 – 07.10.1834).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Sob 7:15, 26 Lis 2011    Temat postu:

George Heneage Lawrence Dundas urodził się 8.09.1778 w Aske, w bardzo zamożnej i wpływowej rodzinie, jako szósty syn Thomasa Dundasa, baroneta (barona od 1794).
Został porucznikiem Royal Navy 23.03.1797. Za pełen poświęcenia udział w akcji ratunkowej płonącego 17.03.1800 trójpokładowca Queen Chartlotte, na którym był oficerem (i jednym ze stosunkowo nielicznych ocalałych, gdy okręt ten – mimo wysiłków – ostatecznie wyleciał w powietrze) mianowano go „nawigatorem i dowódcą” 26.12.1800. Powierzono mu wówczas dowodzenie 14-działową polakrą Calpe, stacjonującą w Gibraltarze w roli patrolowca. Ostrzegł kontradm. Saumareza o zbliżaniu się Francuzów pod kontradm. Linoisem i wziął udział w obu bitwach pod Algeciras - 6.07.1801 oraz 12.07.1801 – rzecz jasna w skali dostępnej dla takiego okręciku jak Calpe, czyli głównie ratował rozbitków. Po drugiej bitwie Saumarez polecił mu odprowadzić do Anglii zdobyty wówczas 74-działowiec St. Antoine, co zarazem pozwoliło awansować Dundasa na komandora 3.08.1801. W czasie pokoju zapoczątkowanego traktatem podpisanym w Amiens Dundas pozostawał na pół żołdu i zajął się polityką. Był członkiem Parlamentu w okresie 1802-1806 (potem 1812, 1818-1820, 1826-1830). Dopiero w sierpniu 1805 został dowódcą 32-działowej fregaty Quebec, operującej na Morzu Północnym. Od lutego 1806 do 1812 dowodził 38-działową fregatą Euryalus. W służbie konwojowej pływał po wielu morzach, operował na wschodnim Atlantyku, Morzu Śródziemnym, Północnym, Bałtyku, przechwycił szereg małych jednostek przeciwnika, głównie okrętów korsarskich. Zapewne z uwagi na wysokie koneksje Dundasa, powierzano mu też przewóz morzem rozmaitych osobistości, jak książę d’Angouleme, księżniczka Maria Józefina z Sabaudii, książę du Berry. Podczas brytyjskiej ekspedycji przeciwko ujściu Skaldy (kampania Walcheren) w lecie 1809, fregata Euryalus wchodziła w skład wielkiej eskadry żaglowców tej kategorii, dowodzonych przez komodora Stuarta. Od listopada 1812 Dundas dowodził na Morzu Śródziemnym 74-działowcem Edinburgh, brał udział w atakach na włoskie wybrzeże, m.in. (w październiku 1813) w pobliżu Anzio. Z końcem wojny zrezygnował z aktywnego dowodzenia okrętem. W 1815 otrzymał Order Łaźni. Awansował na kontradmirała Niebieskiej Flagi 22.07.1830. Od listopada 1830 do października 1834 pełnił funkcję najpierw drugiego lorda marynarki (do sierpnia 1834), potem pierwszego, w Admiralicjach Jamesa Grahama i lorda Aucklanda. Od 2.11.1831 do 1.06.1832 był dodatkowo Rewidentem, czyli przewodniczącym Urzędu Marynarki. Został znaleziony martwy 7.10.1834, prawdopodobnie zmarł dzień wcześniej na apopleksję.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Sob 15:05, 26 Lis 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie kariery (losów) kolejnego oficera RN który mnie ineresuje, to Admirał Sir Manley Dixon (1760 – 08.02.1837).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Nie 20:08, 27 Lis 2011    Temat postu:

Manley Dixon urodził się 3.01.1757 w Annapolis Royal (Nowa Szkocja) jako trzeci syn oficera armii Matthew Dixona. Zaciągnął się do marynarki wojennej w 1770, wchodząc na pokład 74-działowca Royal Oak, wówczas okrętu strażniczego w Portsmouth, od 1771 w Plymouth. Służył na nim do 1775 na wodach kanału La Manche. W 1776 zajmował się płaskodennymi łodziami desantowymi w akcjach na wodach amerykańskich, towarzysząc armii przy swoim ojcu i wykazując się taką aktywnością, że zaproponowano mu stopień chorążego w siłach lądowych. Zimą 1776/1777 został przeniesiony na 50-działowiec Bristol, na którym wrócił do Anglii w 1777. Zdał tu egzamin na porucznika, wszedł w skład załogi 12-działowego brygu Badger i w lipcu pożeglował na nim na Jamajkę, przybywając na miejsce 6.09.1777. Następnego dnia admirał dowodzący zatwierdził Dixonowi stopień porucznika na tym brygu. W 1779 został znów przeniesiony na 50-działowiec Bristol, w charakterze pierwszego oficera. W 1780 liniowiec ten podlegał rozkazom komodora Cornwallisa, który dwukrotnie powierzał Dixonowi chwilowe dowodzenie okrętami eskadry (64-działowcem Ruby i 44-działowcem Janus) na czas choroby ich dowódców. Mianowano go „nawigatorem i dowódcą” 15.08.1780 i powierzono 16-działowy slup Jamaica, a w 1782 został dowódcą 16/18-działowego brygu Jamaica. Patrolował nimi wody na północ od Jamajki, chroniąc tamtejsze szlaki handlowe oraz realizował inne zadania. Na początku 1783 po zaciętej walce zdobył koło przylądka Gracios a Dios (Ameryka Środkowa) hiszpański okręt 16-działowy. Zwycięstwo to miało ważne następstwa operacyjne i głównodowodzący na tym obszarze mianował w nagrodę Dixona (w kwietniu 1783) komandorem. Dixon służył nadal w Indiach Zach., jednak wojna się skończyła i Admiralicja nie zatwierdziła mu awansu! [Miłośnikom Hornblowera zapewne coś to przypomina]. Pozostał więc „nawigatorem i dowódcą”, dopiero w czerwcu 1786 otrzymując komendę nad 18-działowym slupem Orestes. Przez 3 lata służył na nim na wodach kanału La Manche (do czerwca 1789), a 22.11.1790 awansowano go w końcu na komandora. Od 1793 dowodził 24-działowym okrętem Porcupine we Flocie Kanału lorda Howe’a. W czerwcu 1795 został dowódcą 36-działowej fregaty Espion; w sierpniu oddano go pod rozkazy adm. Duncana – odtąd zwalczał francuskich korsarzy na Morzu Północnym (m.in. w lutym 1797). Od września 1797 był dowódcą 64-działowca Lion, początkowo pod rozkazami Duncana, ale w maju 1798 skierowano go pod Kadyks, a stamtąd – w czerwcu – na Morze Śródziemne. Stoczył 15.07.1798 w pobliżu Cartageny dramatyczną walkę z czterema dużymi fregatami hiszpańskimi, zdobywając jedną z nich (Santa Dorotea) i zmuszając pozostałe do ucieczki. Służył pod Aleksandrią (zdobył tam w grudniu francuską korwetę), w 1799-1800 na wodach włoskich pod rozkazami Nelsona, uczestniczył w blokadzie Malty, m.in. wyróżnił się przy zdobywaniu francuskiego 80-działowca Guillaume Tell 31.03.1800. W czerwcu 1800 przejął w Genui dowodzenie 74-działowcem Généreux, a w kwietniu 1801 został dowódcą 74-działowca Alexander. Po rozpoczęciu rozmów pokojowych pozwolono mu wrócić do kraju – rzucił kotwicę na Spithead 2.08.1802, zdał okręt i przeszedł na pół żołdu. W maju 1804 mianowano go dowódcą 98-działowca Queen we Flocie Kanału, jednak w 1805 zrezygnował z tej funkcji, podobno z powodu kłopotów rodzinnych. Tym niemniej lord Barham mianował go dowódcą straży wybrzeża w okręgu Swansea (Walia), gdzie mieszkała wówczas rodzina Dixona. W tej służbie pozostał 3 lata, aż do awansu na kontradmirała Niebieskiej Flagi 28.04.1808 (Białej – 31.07.1810; Czerwonej – 1.08.1811). Na 98-działowym okręcie Temeraire w kwietniu 1809 pożeglował na Bałtyk, pod rozkazy wiceadm. Saumareza. Ochraniał głównie żeglugę na Wielkim Bełcie (od 1811 jego flagowcem był 74-działowy Vigo) odnosząc ogromne sukcesy. Jednak z powodów osobistych stosunki z Saumarezem nie ułożyły się dobrze. W styczniu 1812 mianowano Dixona naczelnym dowódcą na wodach Ameryki Południowej. Udał się do Rio de Janeiro w połowie maja, podnosząc swoją flagę na 74-działowcu Montagu. Pozostał na tej placówce do maja 1815, awansując tymczasem na wiceadmirała Niebieskiej Flagi 4.12.1813 (Białej – 4.06.1814; Czerwonej – 12.08.1819 lub dopiero 19.07.1821). Od 1813 do stycznia 1815 jego flagowcem była 42-działowa fregata Nereus. Opuścił swoją flagę 4.07.1815 w Plymouth. Został nagrodzony krzyżem komandorskim Orderu Łaźni 12.08.1819. Promowano go do stopnia admirała Niebieskiej Flagi 27.05.1825 (Białej – 22.07.1830; Czerwonej – 10.01.1837). Od kwietnia 1830 do kwietnia 1833 dowodził bazą marynarki w Nore. Zmarł 8.02.1837, w wieku 80 lat.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Pon 16:30, 28 Lis 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Kolejnym oficerem RN o opisanie losów (kariery) Pana poproszę to Kontr- Admirał Sir Edward Berry (1768 – 13.02.1831).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Wto 12:59, 29 Lis 2011    Temat postu:

Względem sformułowań i opinii wszystkie prawa autorskie zastrzeżone.
Edward Berry urodził się 17.04.1768 w Norwich, w rodzinie londyńskiego kupca, który zmarł bardzo wcześnie, pozostawiając wdowę z siedmiorgiem dzieci prawie bez środków utrzymania. Podstawową edukację najstarszego syna, właśnie Edwarda - w Norwich Grammar School - zapewnił stryj, wielebny Titus Berry. Dzięki temu, że jednym z dawnych wychowanków wielebnego był komandor Constantine John Phipps (późniejszy – od 1790 r. – baron Mulgrave), pełniący w latach 1777-1782 funkcję lorda Admiralicji, Edward Berry dostał się w lutym 1779 r. na 68-działowy okręt Burford, by po roku zostać midszypmenem na tym samym żaglowcu. Do końca wojny, czyli do 1783 r., służył w Indiach Wschodnich. Egzamin na porucznika zdał już 3.06.1789, ale w czasach pokoju niełatwo było o faktyczny awans. Zmienił to dopiero wybuch nowej wojny i 20 stycznia 1794 r. Berry faktycznie został porucznikiem. Być może na tym w ogóle zakończyłaby się kariera ubogiego i pozbawionego protekcji oficera (Mulgrave zmarł dwa lata wcześniej), gdyby nie szczęśliwy przypadek. W maju 1796 r. Edward Berry otrzymał stanowisko porucznika na 64-działowcu Agamemnon, dowodzonym wówczas przez komandora Horatio Nelsona. Swoim postępowaniem, biegłością żeglarską i manierami zdobył uznanie zarówno kapitana, jak jego zwierzchnika, słynnego admirała Johna Jervisa. Kiedy w czerwcu komodor Nelson przeniósł się na 74-działowego Captaina, zabrał ze sobą Berry’ego i dalej go wspierał. Dzięki zasługom oraz tak istotnej protekcji młody człowiek błyskawicznie awansował na „nawigatora i dowódcę” – już 12 listopada 1796 r. Pod koniec XVIII wieku oficer w tym stopniu nie miał nic do roboty na liniowcu – jego zadaniem było dowodzenie małymi jednostkami. Jeśli jednak chwilowo nie dysponowano odpowiednim żaglowcem z wakującym stanowiskiem dowódcy, taka promocja mogła oznaczać ślepy zaułek. Siedząc na lądzie wychodził z wprawy, a przede wszystkim znikał z oczu swoim protektorom, którzy znajdowali sobie tymczasem nowych faworytów. Berry bardzo rozsądnie wybrał w tej sytuacji pozostanie na okręcie Captain jako ochotnik, pod dalszą opieką komodora Nelsona. Dzięki temu nie tylko uczestniczył w słynnej bitwie u Przylądka Św. Wincentego (14.02.1797), ale miał okazję wybitnie się wyróżnić, gdyż – jak podkreślał to w raporcie sam komodor – był pierwszym, który rzucił się do abordażu na hiszpański liniowiec San Nicholas, prowadząc za sobą innych. Nic dziwnego, że już 6.03.1797 został komandorem. W grudniu ożenił się ze swą kuzynką, Louisą Forster, by po tygodniu objąć funkcję dowódcy flagowego okrętu kontradmirała Nelsona, 74-działowca Vanguard.
W tym momencie pojawiła się rysa (ukrywana na ogół przez biografów) na nieskazitelnym dotąd obrazie Berry’ego. Otóż brak czynnego stażu w stopniu „nawigatora i dowódcy” oznaczał, że – poza krótkimi okresami tymczasowych zastępstw – nie miał on w ogóle doświadczenia w dowodzeniu okrętami. Trudno kwestionować jego niezachwianą odwagę i fachowość, ale sprawowanie komendy nad wielkim liniowcem wymagało też innych kwalifikacji. Zdawano sobie z tego sprawę, więc do stałych praktyk w Royal Navy należało umieszczanie świeżo mianowanych komandorów pod bezpośrednim nadzorem oficerów flagowych. Nie inaczej było na okręcie Vanguard. Sęk w tym, że Jervis, wysyłając Nelsona na Morze Śródziemne obarczył go tak wielką odpowiedzialnością, iż kontradmirał – zajęty wywiadem, rozważaniami strategicznymi i taktycznymi - nie miał już czasu, aby trzymać Berry’ego za rękę w sprawach bezpośrednio dotyczących flagowego żaglowca. Niewiele brakowało, by skończyło się to tragedią dla wszystkich zainteresowanych.
W maju 1798 r. skromny zespół Nelsona, składający się wówczas – oprócz lekkich sił – z trzech okrętów liniowych, pilnował zgromadzonej w Tulonie floty francuskiej. Dwudziestego nasiliły się oznaki zbliżającego sztormu. O północy wiał już tak silny wiatr, że na liniowcach pozostawiono tylko pojedyncze sztaksle sztormowe, zwijając wszystkie pozostałe żagle. Jednak Saumarez i Ball, doświadczeni dowódcy okrętów Orion i Alexander, kazali też spuścić na pokład reje bombramsli i bramsli, by odciążyć maszty. Tymczasem Berry pozostawił nawet bombramreje. Kiedy sztorm uderzył z całym impetem, Vanguard natychmiast stracił stengę grotmasztu, która zwaliła się za burtę, ale nadal była przytrzymywana olinowaniem. O świcie z pozostałych okrętów ujrzano flagowiec pozbawiony całego fokmasztu i steng dwóch pozostałych masztów. Złamaniu uległ także bukszpryt. Vanguard bezradnie dryfował ku skałom zawietrznego brzegu. Gdyby nie kunszt żeglarski, inicjatywa i odwaga Alexandra Balla, który podał hol i nie zgodził się na jego odcięcie w najgroźniejszym momencie – wbrew rozkazom Nelsona - kontradmirał nie dożyłby Abukiru. Oczywiście oficjalnie nie mogła zostać sformułowana najmniejsza sugestia na temat odpowiedzialności Berry’ego, ponieważ automatycznie obciążyłaby też naczelnego dowódcę.
CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Śro 21:32, 30 Lis 2011    Temat postu:

Potem, podczas bitwy pod Abukirem, kapitan okrętu flagowego Edward Berry spisał się jak zwykle bez zarzutu, był też u boku Nelsona, gdy ten odniósł ranę głowy i uchronił go przed upadkiem na pokład. Bardzo dobrze kierował żaglowcem, a przed i po walce wykazywał głęboką lojalność wobec admirała. Nic dziwnego, że to jego Nelson wysłał z depeszami donoszącymi o zwycięstwie, ponieważ taka misja oznaczała zwyczajowo w Royal Navy otrzymanie szczególnych nagród i zaszczytów, np. szlachectwa. Jednak przeprowadzona z tej okazji kombinacja była dość osobliwa. Z braku fregat lub korwet wybrano do tego rejsu 50-działowiec Leander, ale jego dowódca nie zamienił się miejscami z Berry’m, tylko zabrał go w charakterze pasażera. Oznaczało to, że Thompsonowi nie dostanie się nic, nawet przejście na większy okręt. Natomiast na stanowisko opróżnione przez Berry’ego Nelson wprowadził nowego faworyta, Hardy’ego, który odznaczał się identyczną odwagą, lecz wykazywał dużo więcej inicjatywy, co udowodnił już podczas kampanii śródziemnomorskiej, kiedy dowodził brygiem Mutine.
Ponieważ Leander natknął się po drodze na francuski 74-działowiec Généreux i został przez niego zdobyty po wspaniałej obronie, zarówno Berry jak Thompson odnieśli poważne rany i dostali się na kilka miesięcy do niewoli. Za to po powrocie czekały ich honory. W odstępstwie trzech miesięcy obu nobilitowano, przy czym ten pierwszy otrzymał tytuł rycerza w grudniu 1798 r. Oczywiście, jak innych dowódców liniowców w bitwie pod Abukirem, nagrodzono go też złotym medalem.
W 1799 r. Edward Berry został wysłany na Morze Śródziemne, do floty Nelsona, i trudno było znaleźć uzasadnienie, czemu nie miałby powrócić na stanowisko kapitana flagowego. W październiku kontradmirał rozstał się więc niechętnie z Hardy’m, który przekazał Berry’emu dowodzenie 80-działowcem Foudroyant. Niedawny jeniec załogi Généreux miał okazję do wspaniałego rewanżu na Francuzach, ponieważ uczestnicząc w blokadzie Malty wziął udział w walce i zdobyciu zarówno Généreux (18.02.1800), jak innego zbiega spod Abukiru, Guillaume Tell (30.03.1800). W czerwcu 1800 r. Nelson opuścił swoją flagę na Foudroyant (którą – prawdę mówiąc – zajęty romansem z lady Hamilton i spełnianiem jej zachcianek i tak rzadko kiedy faktycznie podnosił) i udał się długą drogą lądową do Londynu. W połowie sierpnia na okręcie tym zainstalował się jego rywal, lord Keith. Znając emocjonalny związek Berry’ego z Nelsonem trudno się dziwić, że w tej sytuacji już na początku listopada Berry przestał być dowódcą tego liniowca i w styczniu następnego roku powrócił do Anglii na fregacie Princess Charlotte. Tu czekała go przykra niespodzianka – jego ukochany admirał wymieniał z nim serdeczne listy, ale w roli swojego kapitana flagowego widział już tylko komandora Hardy, który wykazywał się zarówno większą rozwagą, jak samodzielnością. Natomiast Admiralicja w ogóle nie miała dla Berry’ego okrętu!
Sympatyzujący z nim biografowie podkreślają, że już awans na porucznika zawdzięczał brawurze podczas abordażowania francuskiego żaglowca i podobnie wyróżnił się w bitwie Sławnego Pierwszego Czerwca 1794 na Atlantyku, potem w bitwie pod Cabo de Sao Vicente, w czasie obu walk z Généreux, w starciu z Guillaume Tell oraz w bitwie pod Abukirem. Lecz trudno ukryć, że były to walory idealne dla porucznika lub kapitana małej, niewiele wartej jednostki, niekoniecznie wystarczające dla dowódcy kosztownego liniowca. Może jeszcze większe znaczenie miał fakt przesadnej zależności komandora Berry od Nelsona, publicznie przez niego podkreślanej. Ówczesna Admiralicja - kierowana przez lorda St. Vincent i kontradm. Troubridge’a - niezależnie od miodu na ustach, przepełniona była głęboką niechęcią wobec zwycięzcy spod Abukiru i Kopenhagi, co okazywała rozmaitymi skrytymi manewrami. Oczywiście musiała się liczyć z sytuacją militarną, polityczną i z opinią publiczną. St. Vincent i Troubridge nie mogli łatwo pozbyć się swojego „przyjaciela” Nelsona - chociaż za wszelką cenę próbowali odstawić go na boczny tor - za to brali pełny rewanż na jego faworytach.
Dopiero upadek rządu, do którego dymisji nieskuteczna polityka St. Vincenta wielce się przyczyniła, umożliwił Berry’emu powrót na morze, ale czekał na to wiele lat, coraz bardziej sfrustrowany i podupadający na zdrowiu. We wrześniu 1805 powierzono mu dowództwo starego 64-działowca Agamemnon, na którym był kiedyś pierwszym oficerem pod komendą Nelsona! Teraz mógł uczestniczyć w największym i ostatnim zwycięstwie słynnego admirała, pod Trafalgarem, za co otrzymał drugi złoty medal. Znowu popisał się brawurą, kiedy na jednym z najsłabszych liniowców floty rzucił się na hiszpańskiego olbrzyma, Santísima Trinidad.
Rok później miał szczęście należeć do eskadry wiceadm. Duckwortha, która 6 lutego starła w proch francuski zespół pod San Domingo. W tej bitwie Berry nie mógł się już tak wyróżnić, gdyż jego okręt, sterany kilkudziesięcioletnią służbą, stracił dawne przymioty żeglarskie i późno wszedł do walki. Tym niemniej miał swój udział w zwycięstwie, walczył z nieprzyjacielskim flagowcem, zadał i poniósł straty. Komandor Berry otrzymał swój trzeci złoty medal (co było bardzo rzadkie!), a w grudniu tego samego roku został baronetem.
W następnych latach dowodził też większymi okrętami, jak 74-działowy Sceptre i 98-działowy Barfleur, a wyrazem uznania dla osobistych przymiotów komandora było mianowanie go kapitanem królewskiego jachtu w 1813 r. Dwa lata później został komandorem Orderu Łaźni, w sierpniu 1819 r. pułkownikiem piechoty morskiej, zaś 19.07.1821 otrzymał awans na kontradmirała. Pomimo tego, w latach pokoju po zakończeniu wojen napoleońskich nie było już dla niego rzeczywistych stanowisk w Royal Navy. Coraz bardziej osłabiony i złamany wieloma latami choroby, zmarł 13.02.1831.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Czw 16:12, 01 Gru 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziekuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie kariery (losów) kolejnego oficera RN, a jest nim Edward Rotheram (27.12.1753 – 06.11.1830). Jaka jest poprawna pisownia Rotheram czy Rotherham?
Pozdrawiam Janusz.


Ostatnio zmieniony przez Janusz Kluska dnia Czw 16:25, 01 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Pią 21:24, 02 Gru 2011    Temat postu:

Edward Rotheram urodził się w 1753, ale dokładnej daty nie znamy – 27.12.1753 to data chrztu w Hexham (Northumberland), nie urodzin. Był drugim synem dr Johna Rotherama, lekarza z Newcastle-upon-Tyne. Zaczął karierę marynarza w marynarce handlowej, pływał na węglowcach, jak niegdyś James Cook. Do marynarki wojennej zaciągnął się dopiero w kwietniu 1777 (czyli miał prawie 24 lata!) jako „służący kapitana” na okręcie strażniczym Centaur stojącym cały czas w Portsmouth. W 1778 został midszypmenem. W 1780 przeniesiono go na 90-działowiec Barfleur i wkrótce potem na 74-działowy okręt Monarch. Liniowce te w składzie eskadry Hooda (nie Howe’a, jak napisał Colin White i teraz przepisują za nim hurmem rozmaite strony internetowe) pożeglowały do Indii Zachodnich w samym środku walk wojny amerykańskiej, dzięki czemu Rotheram uczestniczył w bitwach pod Martyniką 29/30.04.1781, pod Chesapeake 5.09.1781, koło St Kitts 25/26.01.1782, pod Dominiką 9.04.1782, koło Wysepek Świętych 12.04.1782, w cieśninie Mona 19.04.1782. Służył jako midszypmen oraz pomocnik nawigatora do 1782. Wówczas powierzono mu pełnienie obowiązków porucznika na tym samym okręcie. Formalny awans na ten stopień uzyskał 19.04.1783. Zaczynanie kariery oficerskiej w wieku blisko 30 lat nie było dobrym pomysłem dla kogoś marzącego o randze admirała, a uzyskanie pierwszej promocji na początku długiego okresu pokoju – jeszcze gorszym. Rotheram wylądował na pół żołdu i wrócił na pokład okrętu wojennego dopiero w 1787 (przechodził przez 74-działowce Bombay Castle, Culloden i Vengeance we Flocie Kanału). Od 1792 służył jako pierwszy oficer na Culloden. Okręt ten w składzie floty lorda Howe’a wziął udział w wielkiej i zwycięskiej bitwie Sławnego Pierwszego Czerwca (1794), dzięki czemu 6.07.1794, po jedenastu latach „porucznikowania”, Rotheram otrzymał promocję na „nawigatora i dowódcę”. Powierzono mu wtedy dowództwo transportowca Camel, skierowanego 15.02.1795 na Morze Śródziemne. W lipcu 1796 dowódcą tego okrętu został kto inny, a w styczniu 1797 Rotheram przejął 16-działowy slup Hawk, początkowo w eskadrze Duncana na Morzu Północnym, od stycznia 1798 do 1800 w Indiach Zachodnich, gdzie z powodzeniem chwytał małe okręty korsarskie Francuzów. Awansował na komandora 27.08.1800 i przejął w Indiach Zachodnich dowodzenie 28-działową fregatą Lapwing w celu przeprowadzenia jej do Anglii, gdzie została wycofana do rezerwy. Z uwagi na pokój zawarty w Amiens pozostawał na pół żołdu do końca 1804. W styczniu 1805 mianowano go dowódcą 98-działowca Dreadnought, flagowego okrętu wiceadm. Collingwooda. W październiku 1805 przeszedł wraz z Collingwoodem na 100-działowy Royal Sovereign, pozostając kapitanem tego flagowca w bitwie pod Trafalgarem 21.10.1805. Rotheram był ekscentrykiem, przez co na ogół nie zyskiwał sympatii kolegów oficerów, podwładnych i zwierzchników. Np. w bitwach nosił pompatycznie wielki kapelusz stosowany, obok galowego munduru, wyróżniając się w tłumie. Dzielił rodzinne zamiłowania badawcze (jego ojciec był cenionym znawcą medycyny, brat studiował w Szwecji u Linneusza i został profesorem filozofii naturalnej na uniwersytecie), ale – w przeciwieństwie do krewnych - nie bardzo wiedział po co. Collingwood wybitnie go nie lubił i uważał za głupca – pisał o nim „ale taki kapitan, taka oferma, wielce się dziwię, jak tacy ludzi awansują... Czy został wychowany w marynarce wojennej? Ma w sobie bardzo dużo stylu rodem z handlu węglem, poza tym, że tam pływają chociaż dobrzy żeglarze!” Stosunki między tymi dwoma były tak napięte, że przed bitwą pod Trafalgarem musiał ich godzić sam Nelson. Jeden z midszypmenów wspominał po latach: „... jego [Collingwooda] wzywanie przez pokład swojego tłustego, głupiego kapitana... gdy widział go popełniającego jakieś monstrualne głupstwo, i po zwykłych ukłonach i grzecznościach – których znakomity stary szef nigdy nie pomijał – powiedział: Kapitanie, myślałem tak patrząc na Pana, jakie to dziwne, że mężczyzna może urosnąć taki wielki i wiedzieć tak mało”. Pod Trafalgarem Rotheram stawał bardzo dzielnie (jego okręt prowadził całą kolumnę Collingwooda, wziął na siebie główny ciężar walki w początkowej fazie i poniósł ciężkie straty), w pełni zasługując na przyznany mu złoty medal oraz honorową szpadę od Funduszu Patriotycznego Lloyda, ale sympatii wiceadmirała nie zyskał. Collingwood pozbył się go mianując 4.11.1805 dowódcą uszkodzonego 74-działowca Bellerophon i odsyłając z Gibraltaru do Plymouth na remont. Przy okazji Rotheram eskortował Victory z ciałem Nelsona i uczestniczył potem w jego pogrzebie, niosąc proporczyk. Kiedy okręt Bellerophon został naprawiony, znów dowodził nim do 1808. Służba polegała głównie na żmudnym patrolowaniu wód w pobliżu Ouessant i u wybrzeży Bretanii, blokowaniu Brestu oraz na uzupełnianiu wyposażenia i prowadzeniu okresowych drobnych remontów w Torbay albo w Cawsand Bay. Rotheram się nudził, więc zapewne dlatego dokonał zdumiewającego badania 387 marynarzy swojego okrętu (ignorując kadrę oficerską, a także żołnierzy piechoty morskiej). Zapisał o nich wszystko – imię, nazwisko, datę i miejsce urodzenia, wzrost, zawód cywilny, kolor włosów, kolor oczu, narodowość, stan cywilny, kolor skóry, miejsce zamieszkania, kształt twarzy, znaki szczególne, muskulaturę, tatuaże, kalectwa i masę innych drobiazgów. Chociaż nigdy nie zdradził, po co mu to było, dał w ten sposób przyszłym historykom skarbnicę bezcennych wiadomości. Nie ma miejsca w jego życiorysie, aby je wszystkie przytaczać, ale warto wspomnieć co najmniej o dwóch.
Ówcześni ludzie byli znacznie niżsi niż my (przeciętny wzrost wśród tych 387 wynosił 165 cm, nie było żadnego wyższego od 183 cm, a wielu niższych niż 152 cm), co w zupełnie innym świetle stawia zarówno bajania o tym, jakimi to niby konusami byli Nelson (168-170 cm) i Napoleon, jak i każe inaczej patrzeć na „straszliwie” niskie przestrzenie międzypokładowe na żaglowcach. Po drugie, wśród marynarzy rodowici Anglicy stanowili tylko 49 procent (Szkoci dokładali 12, a Walijczycy – 7 procent; wśród pozostałych trafił się m.in. Hindus, Francuz, 13 Murzynów), a był to już początek XIX w. i chodziło o Royal Navy, więc wysuwane niekiedy argumenty, że międzynarodowy skład załóg polskich okrętów z początku XVII w. czynił je rzekomo „nie-polskimi”, są po prostu śmieszne.
Antypatia, którą Rotheram budził u dżentelmenów „nie wychowanych na węglowcach” dała o sobie znać oskarżeniem o niegodne oficera odnoszenie się do swoich poruczników i kapelana. Sąd wojenny udzielił mu reprymendy w 1808 i pozbawił starszeństwa w stażu komandora, a marynarka nigdy więcej nie zatrudniła w aktywnej służbie. Admiralicja ignorowała jego coraz bardziej obcesowe żądania o dowództwo lub przynajmniej jakieś zaszczyty. Tym niemniej za poprzednie zasługi nagrodzono go Orderem Łaźni 4.06.1815. Od 1828 był jednym z kapitanów szpitala marynarki w Greenwich. Gdyby nie wyrok sądu wojennego z 1808, awansowałby na kontradmirała 22.07.1830. Zamiast tego zmarł 2.11.1830 w Bildeston (Suffolk) w wyniku ataku apopleksji i został pochowany 6.11.1830 na dziedzińcu kościoła Św. Marii Magdaleny w Bildeston (niektóre opracowania datę pogrzebu utożsamiają z datą śmierci).
Co do pisowni nazwiska, ja także spotkałem obie formy w poważnych opracowaniach. Tym niemniej dwie inskrypcje na nagrobku, sporządzone wkrótce po śmierci komandora na polecenie najbliższych przyjaciół i oficerów głoszą: Rotheram.

Pisanie tego samego co uznawano dotąd, nie przynosi sławy. Zarówno politycy jak historycy mogą błysnąć tylko po stwierdzeniu, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Dlatego z pewnością niedługo usłyszymy o jakimś ambitnym młodym historyku (albo historyczce), który „udowodni”, jak to wszystkie opinie o Rotheramie były niesłuszne i stronnicze, a sam komandor reprezentował szczyt inteligencji i zdolności. Jednak póki co, uchodzi on za symbol połączenia niezachwianej odwagi z głupotą, brakiem wiedzy i dobrych manier.

Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Sob 12:55, 03 Gru 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie losów kolejnego oficera RN, Sir George Ralpha Colliera (1774 – 24.03.1824).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Nie 9:03, 04 Gru 2011    Temat postu:

George Ralph Collier urodził się w 1774 (spotyka się też datę 1772) w Londynie. Był synem głównego urzędnika w urzędzie zaopatrzenia. Uczył się w szkole marynarki w Chelsea. Został zapisany w styczniu 1784 w księgach 74-działowca Triumph w charakterze „służącego kapitana”, ale realnie zjawił się na pokładzie okrętu wojennego raczej w styczniu 1787, kiedy został midszypmenem na 28-działowej fregacie Carysfort (ewentualny wcześniejszy pobyt na owym liniowcu i tak niewiele by zmienił, ponieważ okręt ten w tamtych latach permanentnie tkwił w porcie). Przez pierwsze lata służył na Morzu Śródziemnym, potem na wodach Nowej Fundlandii, zmieniając kolejne okręty. Jeden z jego kolegów z mesy midszypmenów na Carysfort wspominał, że Collier już wtedy znał nieźle astronomię, hydrologię, świetnie rysował oraz mówił dobrze po francusku, hiszpańsku i włosku. Egzamin na stopień porucznika zdał w 1790, ale w latach pokoju nie było dla niego wakatu. Kiedy we wrześniu 1791 wycofano do rezerwy fregatę, na której ostatnio służył, udał się do Indii Wschodnich.
Tu w życiorysie Colliera pojawia się epizod opisany przez Nicholasa Tracy w jego „Who’s who in Nelson’s Navy” i przepisywany skrupulatnie przez wszystkich innych. Opowiada on, że Collier popłynął na pokładzie statku Kompanii Wschodnioindyjskiej „Winchelsea”, który rozbił się w Kanale Mozambickim 3 września 1792, w wyniku czego nasz bohater pomieszkał sobie troszkę na Madagaskarze, wszedł na pokład jednostki portugalskiej w maju 1793 i ostatecznie trafił do francuskiej niewoli na Ile de France, gdzie przesiedział do schyłku 1794. Drobny problem polega na tym, że Kompania Wschodnioindyjska w ogóle nie miała w 1792 żaglowca o nazwie Winchelsea, żaden taki nie mógł się więc wtedy rozbić, a jedynym statkiem Kompanii, który uległ katastrofie z grubsza w tej samej okolicy i czasie był Winterton, który zatonął w pobliżu Madagaskaru 20.08.1792. Jeśli inne informacje pana Tracy są równie ścisłe, trudno powiedzieć, co z nich można traktować na serio.
W każdym razie dopiero w Indiach Wschodnich, dołączywszy w czerwcu 1795 do załogi 74-działowca Suffolk, Collier mógł naprawdę zostać porucznikiem – otrzymał ten stopień 22.01.1796, blisko sześć lat po zdaniu egzaminu. Wrócił do Anglii w maju 1799. Był pierwszym porucznikiem na 50-działowcu Isis, flagowym okręcie wiceadm. Mitchella podczas wielkiej ekspedycji brytyjsko-rosyjskiej w 1799, i w sierpniu został wysłany do kraju z depeszami o zdobyciu holenderskiej eskadry w kanale Vlieter, co z reguły oznaczało otrzymanie jakiejś znacznej nagrody. Zgodnie z oczekiwaniami, awansował na „nawigatora i dowódcę” 3.09.1799. W listopadzie 1799 objął dowództwo 18-działowego slupa trójmasztowego Victor na wodach kanału L Manche i Morzu Północnym, w 1801 skierowanego do Indii Wschodnich. We wrześniu 1801 zatopił na Seszelach – po zaciętej walce – 18-działową korwetę francuską Flèche (ale Francuzi ją potem podnieśli). W nagrodę za odwagę i wytrwałość w tej walce mianowano go komandorem 22.04.1802. Do 1803 dowodził 50-działowcem Leopard, a potem zszedł na ląd i do stycznia 1806 dowodził jedynie oddziałami straży wybrzeża w Liverpoolu. Dopiero w lutym 1806 został dowódcą 32-działowej fregaty Minerva i do 1807 chwytał z jej pomocą hiszpańskie i francuskie jednostki korsarskie w okolicach przylądka Finisterre. W marcu 1807 objął dowództwo 38-działowej fregaty Surveillante. Uczestniczył w wyprawie na Kopenhagę w 1807 i został wysłany do Anglii z depeszami u sukcesie ekspedycji, co przyniosło mu nobilitację 16.09.1807. W styczniu 1808 pożeglował do Ameryki Południowej, w kwietniu 1809 działał na wodach portugalskich, od października z wielkimi sukcesami chwytał francuskie okręty wojenne i korsarskie na podejściu i na samych wodach kanału La Manche, gdzie Surveillante pozostała do 1812. Od czerwca 1812 i w 1813 walczył u pn. wybrzeży Hiszpanii, gdzie dowodził eskadrą i odniósł ranę. Od grudnia 1813 był dowódcą 50-działowej, ciężkiej fregaty Leander. W czerwcu 1814 zdobył amerykański bryg 16-działowy Rattlesnake. Walczył na Atlantyku - m.in. ścigał amerykańską fregatę Constitution - do 1815. Właśnie ta walka z Constitution, stoczona w marcu 1815 u Wysp Zielonego Przylądka, stała się nieoczekiwanie tragedią jego życia. Collier, którego eskadra miała znaczną przewagę, w niejasnych okolicznościach wypuścił z rąk wyborną okazję zdobycia jednostek przeciwnika. Niewątpliwie popełnił fatalny błąd – jedni uważają, że w wyniku nieporozumień, inni – że z powodu przecenienia sił Amerykanów i wynikającej z tego nadmiernej ostrożności. Na razie nagradzano go za to, co udało mu się zrobić, a nie za to, co się nie powiodło. Po powrocie do Wielkiej Brytanii został 20.09.1814 baronetem. Otrzymał rangę komandorską Orderu Łaźni 2.01.1815 i synekurę szambelana sypialni księcia Gloucester. W 1818 mianowano go komodorem eskadry (flagowcem była początkowo 36-działowa fregata Creole; zaś od maja 1818 do 1820 fregata 42-działowa Tartar), której zadanie polegało na zwalczaniu statków handlarzy niewolników u zachodniego wybrzeża Afryki. Collier wywiązał się wzorowo ze swoich obowiązków. Jednak między 1822 a 1824 ukazało się w Londynie sześć tomów słynnej pracy Williama Jamesa, Naval History of Great Britain, w której autor ostro krytykował postępowanie Colliera podczas walki eskadry komandora z Constitution, nazywając ją „najbardziej nieudolnym epizodem opisanym w tych sześciu tomach”. Colliera niezwykle to zabolało. Zabiegał, aby Admiralicja oficjalnie zaprzeczyła informacjom zawartym w dziele Jamesa, a kiedy okazało się, że nic nie wskóra, wpadł w głęboką depresję i podciął sobie gardło 24.03.1824.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach


Ostatnio zmieniony przez kgerlach dnia Nie 9:09, 04 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1445
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Nie 19:08, 04 Gru 2011    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedź.
Poproszę o opisanie kariery (losów) kolejnego oficera RN, a jest to Admirał Sir Benjamin Hallowell Carew (1761 - 02. 09.1834).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6204
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Pon 18:30, 05 Gru 2011    Temat postu:

Względem sformułowań i opinii wszystkie prawa autorskie zastrzeżone.
Benjamin (imię) Hallowell (nazwisko) urodził się pod koniec 1760 lub 1.01.1761, najprawdopodobniej w Bostonie, w rodzinie urzędnika celnego (ex-kapitana żaglowca korsarskiego), który po wybuchu rewolucji amerykańskiej pozostał wierny Koronie angielskiej i musiał emigrować do Kanady. Benjamin Hallowell zdobywał pierwsze doświadczenia bojowe właśnie w wojnie z Amerykanami i wspierającymi ich Francuzami. W wieku 21 lat pełnił już funkcję porucznika, chociaż oficjalna nominacja na ten stopień nastąpiła sporo później, 25.04.1783. Potem dla Royal Navy nastały lata pokoju, nie sprzyjające ani awansom, ani zatrudnieniu oficerów. Hallowell miał jednak sporo szczęścia, gdyż już wcześniej znalazł się pod wpływową opieką kontradm. Samuela Hooda. Dzięki temu nadal pozostawał w aktywnej służbie i 22.11.1790 promowano go na „nawigatora i dowódcę”. Dowodził małymi jednostkami (w okresie 1790-1792 korwetą Scorpion, potem transportowcem Camel w 1793), by w sierpniu 1793 przejąć tymczasowo dowództwo 74-działowego liniowca Robust, co nastąpiło wraz z awansem na komandora (30.08.1793). W 1794 walczył jako ochotnik pod Nelsonem na lądzie, w czasie oblężenia Calvi, zasługując na specjalne pochwały admirała Hooda. W 1795 powierzono mu 74-działowiec Courageux. Rozstał się z nim w bardzo dramatycznych okolicznościach. W czasie postoju w Gibraltarze w grudniu 1796 Hallowell został powołany w skład sądu wojennego i w związku z tym przebywał na lądzie, gdy nasilająca się wichura wypchnęła okręt z kotwicowiska. Dowodzący w zastępstwie porucznik John Burrows nie wykazał wystarczającego zdecydowania, co kosztowało życie 469 ludzi, kiedy Courageux ostatecznie rozbił się 19.12.1796 u wybrzeży Maroka. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy Hallowell uratowałby ten żaglowiec i ludzi, gdyby powrócił na pokład, kiedy jeszcze to było możliwe, czy też miał szczęście pozostając w Gibraltarze. W każdym razie pozbawiony dowództwa znalazł się w bitwie pod Przylądkiem Św. Wincentego (14.02.1797) jako ochotnik na pokładzie flagowego Victory. O zabawnym i spontanicznym zachowaniu się ogromnego Kanadyjczyka wobec nieprzystępnego, słynącego z drakońskiej surowości admirała Jervisa opowiadano potem anegdoty. W następstwie pochwał naczelnego dowódcy Hallowell otrzymał na krótko fregatę Lively, z której przeniósł się pod koniec października 1797 na 74-działowiec Swiftsure. W czasie kampanii poprzedzającej bitwę pod Abukirem należał do dość ścisłego grona towarzyszy Nelsona. W bitwie (1/2.08.1798) odznaczył się nie tylko niezachwianą odwagą, ale i absolutnie zimną krwią. Starannie wybierał cele, unikając omyłkowego strzelania w ciemności do swoich, a stojąc bardzo blisko ogarniętego pożarem okrętu flagowego Francuzów, Orient, zakazał wycofywania się tuż przed eksplozją ogromnego trójpokładowca, kiedy inni w panice przecinali swoje liny kotwiczne. W rezultacie płonące szczątki obsypały tych, którzy zdążyli już nieco odpłynąć, a przeleciały prawie bez szkody nad Swiftsure. Po zwycięstwie komandor Benjamin Hallowell okazał swoje uwielbienie dla Nelsona w bardzo osobliwy sposób – kazał wyłowić grotmaszt z żaglowca Orient i sporządzić z niego trumnę, po czym w kilka miesięcy później ofiarował ją admirałowi, aby kiedyś mógł w niej spocząć!
CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 149, 150, 151  Następny
Strona 10 z 151

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin