Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Royal Navy - Skład i personalia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 97, 98, 99 ... 149, 150, 151  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Sob 7:59, 27 Lut 2016    Temat postu:

George Brydges Rodney zajął się też sprawami prywatnymi. Ponieważ o karierze w marynarce decydowała protekcja, a on sam był w dość już (przynajmniej jak na tamte czasy) zaawansowanym wieku i ciężko chorował, postanowił nie czekać na innych i sam zadbać o własną rodzinę. Miał ze sobą swojego trzeciego syna (a pierwszego z drugą żoną), Johna. Piętnastoletni midszypmen (ur. 10.05.1765) nie odznaczał się ani przymiotami umysłu, ani charakteru. Admirał uczynił go 10.09.1780 porucznikiem, a 14.10.1780 komandorem. W ten sposób w Royal Navy pojawił się prawdziwie piętnastoletni (do tego głupkowaty) kapitan, nie czekając na powieść Verne’a! Nawet jak na tamtą epokę była to bezczelność na wyjątkową skalę. Dla Wielkiej Brytanii admirał zdziałał na wodach amerykańskich niewiele. Pokłócił się natychmiast z tamtejszym głównodowodzącym, wiceadm. Arbuthnotem. Ponieważ Anglicy uwielbiali utrzymywać przewagę prawa zwyczajowego nad pisanym, trudno nawet dzisiaj jednoznacznie rozstrzygnąć - na podstawie bardzo nieprecyzyjnie sformułowanych rozkazów - czy miał prawo przejąć komendę nad Arbuthnotem (z czym wiązało się upoważnienie do ruchów personalnych, w tym awansów!) i pozbawić go pryzowego. Wcześniejsze rozkazy (z 1.10.1779) mianowały Rodneya „głównodowodzącym okrętów i jednostek Jego Królewskiej Mości zatrudnionych i tych, które zostaną zatrudnione na Barbados oraz Wyspach Podwietrznych, a także morzach przyległych”. Na podstawie tej ostatniej frazy admirał uznał wody wzdłuż wybrzeży Ameryki Północnej za „morza przyległe” i z pewnością każdy dzisiejszy szczwany prawnik wykazałby słuszność jego roszczeń. Tyle tylko, że w ten sposób można było uzasadnić nawet objęcie dowództwa u zachodnich wybrzeży Francji (ostatecznie Atlantyk to też wody przyległe do Morza Karaibskiego), a podział obszarów działania Royal Navy na niezależne rejony jasno wykluczał pretensje Rodneya. Kochający go biografowie (jak Bidwell) starają się odwrócić kota ogonem przez wykazanie, że wiceadm. Arbuthnot był stetryczałym, kłótliwym piernikiem, łasym tylko na pieniądze i nie dbał wystarczająco o powodzenie wojsk brytyjskich w Ameryce (co w dużej mierze było prawdą, chociaż na przełomie 1779/1780 wykazał się zimną krwią i odwagą w operacji przeciwko Charlestonowi, a w sporach z gen. Clintonem na ogół miał rację), podczas gdy Rodneya sprowadził na te wody – wg jego własnych pompatycznych słów – „obowiązek wobec króla i ojczyzny”. Realia wyglądały jednak w ten sposób, że pazerność admirała na pryzowe w niczym nie była mniejsza od pazerności wiceadmirała, podstawy do przejęcia pozostawały wątpliwe przynajmniej moralnie (pomimo oficjalnego zaakceptowania przez admiralicję po fakcie), a Rodney nie dokazał tu nawet tego, co było dziełem Arbuthnota. Najpierw długo chorował na lądzie, a potem – chociaż korzystał na niechęci Clintona do wiceadmirała – i tak nie zdołał namówić generała na żadne ryzykowne, ale będące w zasięgu możliwości floty, operacje. Jedyna ekspedycja, jaką zmontował (na wody Chesapeake), spaliła na panewce, ponieważ przybyła za późno. Gdyby Rodney stawiał naprawdę ojczyznę na pierwszym miejscu, mógł współpracować z Arbuthnotem nie pozbawiając go prerogatyw personalnych i pryzowego, a energię skierować na działania przeciw Amerykanom. Jednak admirał był nieodrodnym dzieckiem swojej epoki. Gdy już ogołocił wiceadmirała z pieniędzy i zapasów okrętowych, a na Morzu Karaibskim kończył się sezon huraganów, wyruszył ze swoją flotą 16.11.1780 ku Indiom Zachodnim. Dotarł na wyspę Barbados (zrujnowaną w październiku przez huragan o ogromnej sile) 6.12.1780. Dowiedział się tam, że z posiłkami nadchodzi kontradm. Samuel Hood, który miał zostać nowym zastępcą Rodneya. Przy okazji poinformowano także admirała, że niedawno został wybrany do parlamentu (w którym „zasiadał” do czerwca 1782).
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Nie 7:42, 28 Lut 2016    Temat postu:

Samuel Hood to osobliwy przypadek znakomitego żeglarza i dzielnego kapitana, który jednak swoje wyniesienie w historii do pozycji „największego oficera morskiego, jakiego kiedykolwiek znał Nelson” (wg słów tego ostatniego) zawdzięcza głównie splotowi okoliczności oraz wielkiemu talentowi do autoreklamy, połączonemu z obyczajem zjadliwego (nierzadko zresztą celnego) krytykowania wszystkich innych wyższych dowódców. Wrodzona kłótliwość zapewniła mu wśród kadry marynarki przydomek „przekupki” i przyczyniła się kilkanaście lat później do przedwczesnego końca kariery, mimo forsowania przez niektórych historyków „teorii spiskowych”. Na razie, w 1780, już wydawał się zmierzać ku honorowemu zakończeniu aktywnej służby. Niczego wielkiego dotąd nie dokazał (poza zdobyciem w 1759 francuskiej fregaty w zaciekłym starciu dwóch w miarę równorzędnych jednostek), od 1778 był komisarzem stoczni w Portsmouth i gubernatorem Akademii Morskiej, czyli zajmował stanowiska administracyjne, zwykle przyjmowane na koniec kariery. Ale lord Sandwich miał kłopoty ze znalezieniem oficera flagowego, który chciałby służyć pod Rodneyem, po aferach z Parkerem i Rowleyem. Ponieważ Rodney i Hood spotykali się już wielokrotnie wcześniej z dobrym skutkiem, właśnie na tego ostatniego padł wybór.
Mimo fatalnego stanu infrastruktury na Karaibach, zniszczonej przez huragan (z października 1780) nie tylko na Barbados, i związanymi z tym kłopotami z uszkodzonymi okrętami, brakiem zapasów, wyposażenia stoczniowego itd., Rodney szykował się u wybrzeży Wyspy Św. Łucji do odbicia wyspy Saint Vincent, zajętej przez Francuzów 17.06.1779. Ekspedycja brytyjska (9 liniowców i 4 mniejsze okręty) dotarła do Saint Vincent 15.12.1780, tego samego dnia, gdy Francuzi dostarczyli tam bardzo potrzebne zapasy i proch. W rezultacie, mimo udanego desantu, nie było szans na opanowanie wyspy siłami będącymi w tym momencie do dyspozycji. Życzliwy kapitan okrętu flagowego, kmdr Young, nie omieszkał napisać do Anglii donosu, jak to tylko ślamazarność admirała (wyposażał ciężko uszkodzone w dwudniowym sztormie okręty i zbierał siły lądowe „aż” 5 dni) uniemożliwiła Brytyjczykom sukces. Hood przybył na Barbados 7.01.1781 z 8 liniowcami i 4 fregatami (wszystkie miały świeżo obite miedzią dno, co zapewniało im dużą prędkość) oraz konwojem blisko 100 statków. Trzy tygodnie później Rodney dowiedział się, że tymczasem wybuchła wojna także między Holandią a Wielką Brytanią. Korzystając z tego, że w Indiach Zachodnich ten fakt nie był jeszcze znany, miał szybko uderzyć na holenderskie (dotąd neutralne) posiadłości, po konsultacji z dowódcami armii. Na cel pierwszego ataku wybrał wyspę Sint Eustatius. Uderzenie było błyskawiczne, dobrze zorganizowane, a przede wszystkim przeprowadzone w warunkach takiej dysproporcji sił, że Holendrzy poddali się prawie bez walki 3.02.1781. Doścignięto i zagarnięto także ich konwój, który wyruszył do Europy 36 godzin przed kapitulacją wyspy. W ręce zwycięzców wpadły wielkie łupy. Ostatecznie oceniono je na około 3 miliony funtów (jakoby równowartość 300 milionów funtów w cenach z 2001 r.). Sukces był pełny – niestety, perspektywa bogactwa i zemsty zaćmiła osąd admirała. Razem z głównodowodzącym armii, generałem Vaughanem, zajęli się osobiście zabezpieczaniem i klasyfikowaniem wszelkich dóbr. Rodney, nie znając się na prawie, postanowił „ukarać” kupców brytyjskich, którzy korzystając z neutralności wyspy przywozili tam swoje towary mimo świadomości, że ostatecznie trafią w ręce Amerykanów, i zabierali też ich produkty. Ponieważ robili interesy kosztem własnego kraju, za który marynarze i żołnierze przelewali krew, admirał obsesyjnie tych ludzi nienawidził, nazywając zdrajcami, nikczemnikami, żmijami, złodziejami, niegodziwcami, przy okazji przenosząc swoją nienawiść i chęć zemsty także na Holendrów z wyspy, którzy świetnie prosperowali dzięki neutralności, a przy tym zaopatrywali flotę francuską w bezcenne materiały okrętowe, odmawiając ich sprzedaży Anglikom (do czego mieli oczywiście pełne prawo). Jest jednak bez znaczenia, czy z moralnego punktu widzenia miał rację, oceniając postępowanie wspomnianych kupców brytyjskich jako zdradzieckie – nikt nie upoważnił go do ogrywania roli sędziego. Mając podstawy do spodziewania się dalszych francuskich posiłków z Europy, wysłał dla ich przechwycenia zupełnie niedoświadczonego w operowaniu flotami Hooda, ponieważ sam przez trzy miesiące musiał się rozkoszować osobistym dzieleniem zdobyczy (która, jak się spodziewał, miała uczynić go bogatym do końca życia) i całkowicie nielegalnym konfiskowaniem towarów należących do „zdradzieckich” kupców brytyjskich. Pod wpływem chciwości i pragnienia zadania strat ludziom za mało, wg niego, patriotycznym, rzucił w kąt swoje obowiązki naczelnego dowódcy floty w rejonie Indii Zachodnich. Aby zapewnić właściwą ochronę konwojowi z łupami, który zamierzał wysłać do Europy, nakazał Hoodowi zająć pozycję niekorzystną dla możliwości przechwycenia francuskich posiłków. Kiedy eskadry de Grasse’a i Hooda spotkały się 29.04.1781 pod Martyniką, Francuzi znajdowali się po nawietrznej i łatwo wymanewrowali brytyjskiego kontradmirała, który całą winę zrzucił na wcześniejsze decyzje głównodowodzącego. Po tej porażce Hooda Rodney wreszcie dołączył do swojego zastępcy (11.05.1781) między Antiguą a St Kitts, ale i tak źle ocenił plany de Grasse’a, który z łatwością zdobył na Brytyjczykach Tobago (na początku czerwca 1781), kiedy oni pilnowali Barbadosu. Hood oczywiście szeroko rozpuścił język (w listach do kraju), i tę stratę przypisując – nie bez racji – Rodneyowi, nie zająkując się jednak zupełnie w kwestii odpowiedzialności. Gdyby Rodney skupił wszystkie siły na obronie Tobago, a Francuzi zajęli znacznie ważniejszą wyspę Barbados, Hood ogłosiłby jeszcze większą winę Rodneya, ponieważ to nie on odpowiadał za wybór właściwej strategii, i zawsze mógł być mądrzejszy po fakcie.
Zajęcie wyspy Sint Eustatius, po którym tak wiele obiecywał sobie admirał, okazało się dla niego zgubne. W decyzji opublikowanej w Anglii 30.03.1781 król zaakceptował wprawdzie zdecydowaną większość kroków podjętych przez Rodneya i generała Vaughana, ale z wyłączeniem zajęcia szeregu dóbr, jak artykuły militarne i potrzebne do obrony zdobytych wysp holenderskich (po upadku Sint Eustatius poddały się prędko Sint Maarten i Saba), a przede wszystkim z wyłączeniem towarów i pieniędzy tych kupców brytyjskich, którzy wwieźli je na wyspę LEGALNIE. Tak się bowiem składa, że mimo ogłoszenia całkowitej blokady walczących o niezależność Amerykanów, Wielka Brytania i jej wyspy w Indiach Zachodnich nie mogły sobie pozwolić na całkowite odcięcie od rynku amerykańskiego. Parlament brytyjski uchwalił więc w 1780 akt wyłączający spod blokady niektóre towary (podobnie jak kilkadziesiąt lat później Napoleon gwałcił z konieczności własny dekret o blokadzie kontynentalnej). Rodney niewiele się tym przejmował (chociaż poniewczasie próbował powstrzymać sprzedaż niektórych rzeczy), ponieważ uważał, że ma wystarczające dowody na przekroczenie przez tych kupców zezwoleń, czyli „zdradę”. Ich dobra zostały sprzedane za bezcen na aukcjach, do których admirał i generał nie dopuścili pierwotnych właścicieli. Potem, korzystając z decyzji króla, poszkodowani kupcy wystosowali przeciwko Rodneyowi i Vaughanowi 64 pozwy prawne, wygrywając wiele z rozpraw (ponieważ dokumenty przeciwko nim, przesłane ministrom, dziwnym trafem „zaginęły”, gdy w marcu 1782 upadł rząd torysów i władzę przejęli wigowie), co w połączeniu z odsetkami oznaczało fortuny. Admirał zamiast zdobyć niewyobrażalne bogactwa wpędził się w jeszcze większe niż dotąd kłopoty finansowe. Jakby tego było mało, konwój z łupami zagarniętymi na Sint Eustatius, od których zależało jego pryzowe, wysłany do Anglii 19.03.1781, a eskortowany przez komodora Williama Hothama (tego samego, z którym Rodney miał na pieńku już od 1780), natknął się 2.05.1781 u podejścia do kanału La Manche na przeważające siły francuskie kontradm. La Motte-Picqueta. Hotham uciekł, a Francuzi wyłapali aż 22 statki z konwoju liczącego 30 jednostek – wartość zdobyczy oceniono na prawie 5 milionów liwrów. Nie można też zapominać, że konsekwencją zajęcia holenderskiej wyspy były zaniedbania służbowe Rodneya, które przyczyniły się do osłabienia pozycji Brytyjczyków w Indiach Zachodnich na wiosnę 1781.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Pon 6:52, 29 Lut 2016    Temat postu:

Sytuacja w Ameryce skłoniła adm. de Grasse do popłynięcia tam 5.08.1781 z prawie całymi siłami. Dotarł do wejścia na zatokę Chesapeake 30.08. Jak powszechnie wiadomo, skończyło się to 5.09.1781 najważniejszą bitwą morską wojny amerykańskiej, w której przebiegu (i porażce strony brytyjskiej!) miał poważny udział kontradm. Hood, ale nie Rodney. Ten ostatni dowiedział się o odejściu de Grasse’a z Indii Zachodnich, jednak był wówczas bardzo chory. Do podagry dołączyły się objawy typowe dla przerostu prostaty. Poprosił więc o urlop (i otrzymał go) dla poratowania zdrowia w Anglii. Wyruszył 1.08 spod wyspy Sint Eustatius na 80-działowcu Gibraltar, dowodząc eskortą konwoju złożonego z około 150 statków. Przekazał naczelne dowództwo w rejonie Hoodowi i kazał mu z jedynymi pozostałymi 14 liniowcami podążyć w ślad za Francuzami na wody Ameryki Północnej. Sam zawinął do Plymouth 19.09.1781. Po przegranej bitwie koło Chesapeake Hood (którego zaniedbania i niechęć do naczelnego dowódcy, kontradm. Gravesa, do tej porażki poważnie się przyczyniły) wystąpił oczywiście swoim zwyczajem z gromkim memorandum, w którym wielce się rozwodził nad błędami wszystkich innych (przede wszystkim Gravesa) i starannie pomijał swoje. Kiedy po zapewnieniu Amerykanom zwycięstwa de Grasse odpłynął 4.11.1781 do Indii Zachodnich, miał ze sobą 34 liniowce, co dawało ma panowanie na tych wodach, które wykorzystał m.in. na odbicie wysp Sint Eustatius (gdzie znalazł jeszcze ćwierć miliona funtów w gotówce), Saba i Sint Maarten. Hood podążył wprawdzie za nim niedużo później (11.11), ale w styczniu 1782 dysponował tylko 22 liniowcami wobec 30 francuskich. Po dwukrotnych próbach zdobycia Barbadosu, nieudanych z powodu pogody, Francuzi skierowali się ku Saint Kitts, docierając tam 11.01.1782. Szybko opanowali większość terenu, lecz w forcie na Brimstone Hill w północno-zachodniej części wyspy stawiał opór brytyjski gubernator i 1200 żołnierzy. Hood, który postępował w ślad za flotą de Grasse’a, dowiedział się o tym 22.01 koło Antigui i wieczorem wyruszył ku Saint Kitts. Poczynał tam sobie dzielnie i udowodnił swą wybitną biegłość żeglarską, jednak ulubione przez historyków wszelkiej maści opowiadania (u nas vide Kosiarz, Wieczorkiewicz), jak to odniósł w starciach koło wyspy Saint Kitts 24.01-14.02.1782 wiekopomne zwycięstwa, to wierutne bzdury, bazujące na samochwalstwie kontradmirała. Zacząć trzeba od tego, że zaniedbał FUNDAMENTALNEGO obowiązku zostawienia informacji dla idącego z Europy z posiłkami Rodneya. Admirał, szukając swego niesfornego, a znakomicie krytykującego innych podwładnego, dotarł do Antigui już 23.01 rano! Gdyby Hood był łaskaw dopuścić do połączenia sił, Brytyjczycy mieliby naprawdę wielkie zwycięstwo w zasięgu ręki. Po drugie, historycy zachwycają się zajęciem przez kontradmirała kotwicowiska użytego wcześniej przez odciągniętych Francuzów, ale nie zadają sobie pytania – PO CO. Otóż de Grasse rozumował logicznie, że skoro Hood już tam się pojawił, to po to, by wspomóc obrońców, czyli zakotwiczy w miejscu, skąd przywiezieni przez niego żołnierze będą mogli połączyć się ze stawiającym jeszcze opór garnizonem. Dlatego właśnie opuścił własne kotwicowisko. Hood zajął je bardzo „sprytnie”, ale nie mógł stąd zrobić niczego sensownego i obrońcy wyspy skapitulowali. Historycy zachwycają się też, jak pomysłowo Hood wyprowadził w pole Francuzów uciekając spod Saint Kitts (Saint Christopher) ze słabszymi siłami, jednak nie zadają sobie pytania jakim kosztem i CO TO W SUMIE DAŁO. Otóż kontradmirał kazał przeciąć wszystkie liny kotwiczne, aby jego odejście było nagłe i zaskakujące. Dzięki temu stracił kilkadziesiąt kotwic i kilkadziesiąt lin kotwicznych w Indiach Zachodnich, gdzie o te artykuły PIERWSZORZĘDNEJ POTRZEBY było bardzo trudno! No i co ostatecznie dał jego wypad pod Saint Kitts? Absolutnie nic, skoro nie pomógł garnizonowi, nie pobił Francuzów, nie zadał im żadnych znaczących strat, ani nawet nie zniechęcił ich do dalszych działań. A w zasięgu ręki miał Rodneya, któremu wystarczyło tylko zostawić informację! Oczywiście w późniejszej wersji autolegendy Hood o tych „drobiazgach” nie wspominał. Jemu trudno się dziwić, ale jak to umyka przez wieki zawodowym historykom, można chyba tylko wytłumaczyć lekceważącym stosunkiem do kwestii materiałowych w żegludze.
Skąd Rodney wziął się znowu w Indiach Zachodnich? W Anglii czekały na niego dwa różne przyjęcia. Dla tłumu, który entuzjazmował się na jego widok 24.09.1781 w Londynie, był bohaterem. Dla rządzących - admirałem, który nie potrafił odbić St Vincent, utracił Tobago, skompromitował się konfiskatą towarów brytyjskich na St Eustatius, nie poszedł w ślad za Francuzami na wody Ameryki Północnej i wysłał tam Hooda ze zbyt małymi siłami (zarzuty były w większości naciągane lub fałszywe, jednak Hood pisał do kraju obszerne krytyki swojego zwierzchnika, na których się opierano, a Rodney zachowywał na ogół swoje myśli o Hoodzie tylko dla siebie). W październiku 1781 wyjechał z Londynu do Bath i poddał się kuracji. Wkrótce wieści o brzemiennej w konsekwencje porażce Gravesa (i Hooda) 5.09.1781 u wejścia do zatoki Chesapeake dotarły do Londynu. Cokolwiek członkowie rządu i król myśleli o prywatnych poczynaniach Rodneya i o ważnych konsekwencjach jego fizycznej niesprawności, nie mieli wątpliwości, że uratować sytuację – jeśli jest jeszcze do uratowania - może tylko on. Dlatego „na przeprosiny” dostał 6.11.1781 honorowy tytuł i synekurę Wiceadmirała Wielkiej Brytanii. Wrócił do Londynu w połowie listopada. W grudniu on i gen. Vaughan musieli w Izbie Gmin odpierać ataki na ich postępowanie w Indiach Zachodnich, admirał został przyjęty przez króla i podniósł flagę w Plymouth na 98-działowcu Formidable. Opuścił Torbay 14.01.1782 i z eskadrą 12 liniowców oraz dwóch mniejszych okrętów dotarł na Barbados 19.02.1782. Połączył siły z zespołem Hooda koło Antigui 25.02. Brytyjczykom zostały wtedy w rejonie tylko Wyspa Św. Łucji, Antigua, Barbados i Jamajka. Właśnie do zdobycia tej ostatniej szykowali się wspólnie Francuzi i Hiszpanie. Rodney nie zdołał zapobiec przedarciu się do Fort Royal (20 i 21.03) na Martynice francuskich posiłków, ustawiając okręty w złym miejscu, mimo nalegań lepiej oceniającego tę sytuację Hooda. W rezultacie floty brytyjska i francuska były prawie równe, z lekką przewagą po stronie Anglików.
CDN.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Wto 7:00, 01 Mar 2016    Temat postu:

De Grasse nie miał specjalnej ochoty na wielką bitwę flot w warunkach pewnej dysproporcji sił na swoją niekorzyść (zresztą, biorąc pod uwagę artylerię, stan okrętów i załóg, dysproporcja ta była całkiem duża), koncentrując się zdobyciu Jamajki. Chociaż on musiał wyruszać z Martyniki, a Rodney z Wyspy Św. Łucji, to obserwowanie poczynań Francuzów za pomocą lekkich jednostek brytyjskich zostawiało francuskiemu admirałowi małe szanse na przemknięcie się z powolnymi transportowcami (wiozącymi żołnierzy) bez zauważenia, ponieważ admirał Royal Navy wiedział już od 5.04 o hiszpańsko-francuskich planach. De Grasse wypłynął z Fort Royal rankiem 7.04.1782. Rodney dowiedział się o tym wieczorem, ale - jak zbyt często w swojej karierze -zwlekał z reakcją, każąc podnieść kotwice dopiero rankiem następnego dnia. Na dodatek publicznie obrażał oficera, który przywiózł mu tę ważną wiadomość. Do pierwszego starcia obu flot doszło już 8.04 koło Dominiki. Kaprysy wiatru w cieniu górzystej wyspy spowodowały, że walczyło w zasadzie tylko 8 liniowców Hooda przeciwko 15 markiza de Vaudreuil, jednak de Grasse, odpowiedzialny za bezpieczeństwo konwoju z wojskiem, nie wykorzystał nadarzającej się znakomitej okazji – tym niemniej w tych warunkach Brytyjczycy mieli oczywiście silniej uszkodzone okręty. Generalna bitwa obu flot rozegrała się 12.04.1782 koło Wysepek Świętych leżących między Dominiką a Gwadelupą, stąd nazywana jest też drugą bitwą pod Dominiką. Jak wszyscy wiedzą, Rodneyowi udało się przełamać francuską linię i uzyskać w kilku miejscach lokalną przewagę po skoncentrowaniu wszystkich swoich sił przeciwko części sił przeciwnika, co doprowadziło do największego w wojnie amerykańskiej zwycięstwa Royal Navy i największej klęski Francuzów (Brytyjczycy zdobyli 5 liniowców francuskich, sami nie tracąc żadnego), którzy zostali całkowicie rozbici i w poważnej mierze rozproszeni. Nie mam zamiaru opisywać tu dokładniej przebiegu tej bitwy, o której pozornie wszyscy wszystko już wiedzą (jest w niemal każdej książce omawiającej wojny na morzu w epoce żagla). Zwrócę tylko uwagę na istnienie kilku wątków umykających jakoś na ogół zawodowym historykom: 1) potrzeba patriotyczna i dydaktyczna (u Francuzów) oraz polityczna (u Amerykanów, dla których de Grasse jest, słusznie, jednym z twórców ich niepodległości), każe od strony francuskiej spoglądać na bitwę tylko oczyma ich głównodowodzącego, zdaniem którego – oczywiście – winni klęski byli wszyscy inni dowódcy eskadr i okrętów Francji, a on sam nie miał sobie niczego do zarzucenia. Historycy nie rozumiejący zupełnie manewrów i możliwości ruchowych żaglowców, umieszczający na swoich szkicach okręty nagminnie sunące sobie prościutko pod wiatr i wykręcające w lewo lub prawo jak motorówki, nie są w stanie zrozumieć skomplikowanego języka raportów i zeznań przed francuskimi sądami wojennymi; stąd wiedzę o tym, co się stało, wolą czerpać wprost z „Mahanków”, gdzie już dokonano syntez pięknie pasujących do z góry podjętych tez. Tymczasem z dokumentów francuskich wyłania się zupełnie inny, znacznie bardziej złożony i ciekawszy obraz, niż obowiązujący w podręcznikach do historii wojen morskich. 2) Pomysł, że to rzekomo nie Rodney nakazał przerwanie linii francuskiej, tylko rzecz zdarzyła się przypadkowo lub manewr został mu podpowiedziany przez kogo innego, pojawił się bardzo dawno. Ale polscy historycy przepisujący go jako pewnik z akurat takiej książki angielskiej, jaka im wpadła w ręce, zupełnie nie zdają sobie sprawy, że „przyznających się” do autorstwa za życia lub obdarzanych tym zaszczytem w ciągu ostatnich 230 lat przez innych, jest cała CHMARA. Poważne dyskusje znawców trwają do dzisiaj, więc pewność z jaką np. Jan Gozdawa-Gołębiowski czy Paweł Wieczorkiewicz wymieniają komandora Charlesa Douglasa (którego w tej roli „odkrył” naprawdę dopiero jego syn, gen. Howard Douglas, kilkadziesiąt lat po fakcie!), jest świadectwem braku oczytania i chodzenia „na skróty”. 3) Słuszne podkreślanie, że Rodney nie dość energicznie nastawał na pościg za Francuzami, a nawet go wstrzymywał, oparte przede wszystkim - oczywiście – na panegirykach pod adresem Hooda, pisanych niemal pod jego dyktando, nie uwzględnia zupełnie motywacji admirała, poza „niezdecydowaniem”, „nadmierną ostrożnością”, „samozadowoleniem” itp. Nie bierze się pod uwagę odpowiedzialności ciążącej na naczelnym dowódcy – dogonienie Francuzów było możliwe tylko po wydaniu sygnału „ogólnego pościgu” (czyli w rozproszeniu, bez żadnego szyku), a podczas jego trwania (bezksiężycową nocą!) zwycięstwo Brytyjczyków łatwo mogłoby się zamienić w klęskę, gdyby Francuzi zdołali skoncentrować w jednym miejscu sprawnie działającą eskadrę. Zapewne nie byli na razie w stanie tego uczynić, i racja leżała po stronie Hooda, ale wszelka porażka obciążyłaby Rodneya, nie jego, więc łatwiej było mu spekulować. Rzadko uwzględnia się stan zdrowia i wiek Rodneya, a jeśli już, to – w zawoalowany sposób albo jawnie – podaje jako powód i dowód „gnuśności”. Tymczasem na ogół zupełnie się nie pamięta (albo wcale nie wie), że kiedy schorowany Rodney wysłał w 1781 na wody amerykańskie Hooda, a sam pożeglował do Anglii, podniosła się wielka wrzawa, że powinien był, nie bacząc na chorobę, osobiście pokierować flotą ponad głowami Gravesa i Hooda, zapewniając Wielkiej Brytanii sukces. Niektórzy politycy opozycji odsądzali go z tego powodu (po bitwie u zatoki Chesapeake) od czci i wiary, więc warto to mieć na uwadze rozpatrując jego motywy, gdy po wygranej bitwie u Wysepek Świętych nie był fizycznie w stanie zrobić wiele więcej sam, i znów musiałby przekazać dowodzenie Hoodowi.
Po bitwie Rodney wychwalał pod niebiosa swoich podwładnych, kontradmirałów Drake’a i Hooda, oraz wszystkich dowódców okrętów, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że niektórzy z nich - jak Hood - odpłacają mu za te pochwały wysyłaniem do Anglii druzgocących krytyk głównodowodzącego i analiz, jakież to o wiele większe mogłoby być zwycięstwo, gdyby to oni, a nie ten nieudolny, stary admirał stali na czele floty. Nie jest prawdą, że Rodney zwlekał 5 dni z wysłaniem zespołu Hooda w spóźniony pościg. Autorzy piszący w ten sposób ponownie dają świadectwo braku wiedzy o potencjale i ograniczeniach żaglowców. Przez większość tego czasu panowała w rejonie bitwy cisza (rozbite i rozproszone okręty francuskie uciekały przez całą noc w wielu kierunkach i rano były już w sporej odległości), więc Brytyjczycy wykorzystali ten okres najrozsądniej, jak się dało, reperując i porządkując poturbowane jednostki - swoje i pryzy. Nowoczesne analizy (nawet krytyków Rodneya!) wykazują, że w tym czasie Anglicy mieli tylko 14 liniowców zdolnych do pościgu. Kiedy zerwał się wiatr, Rodney wysłał Hooda z 10 liniowcami w kierunku San Domingo, co skończyło się zdobyciem jeszcze dwóch poturbowanych liniowców francuskich i dwóch fregat (19.04.1782) koło Puerto Rico. Chociaż Francuzi ostatecznie skoncentrowali sporą część swoich okrętów i mogli się połączyć z flotą hiszpańską, do poważniejszych walk w tym rejonie za kadencji Rodneya już nie doszło. Admirał kurował się na Jamajce, gdzie przybył 29.04, kiedy 10 lipca otrzymał wiadomość o upadku rządu Northa, któremu tak wiernie służył, i o odwołaniu jego samego ze stanowiska głównodowodzącego. Wigowie po dojściu do władzy (pod koniec marca 1782) sekowali, dla zasady (jak w dzisiejszym świecie polityki), wszystkich dowódców związanych z torysami. Nic jeszcze nie wiedzieli o znakomitym zwycięstwie u Wysepek Świętych, a Rodneya nienawidzili szczególnie: kiedyś popierał ich rząd, potem przeszedł do torysów; odnosił sukcesy, gdy pupil wigów i nowy pierwszy lord admiralicji, adm. Keppel, się nie popisał; współpracujący dla pieniędzy z wrogiem kupcy brytyjscy, których Rodney dopadł na Sint Eustatius, byli związani właśnie z wigami i znaleźli kolejną okazję do rewanżu; nielojalni podwładni otaczający Rodneya sami pchali argumenty do rąk wcześniejszej opozycji. Keppel wysłał więc do Indii Zachodnich admirała miernego i od dawna nieaktywnego, by upokorzyć Rodneya. Kiedy do Londynu dotarła wiadomość o bitwie z 12 kwietnia, krok ten okazał się ogromnym błędem politycznym, odbierającym wigom sympatię opinii publicznej, więc pierwszy lord admiralicji uczynił żałosną i groteskową próbę cofnięcia nominacji, ale nie zdążył. Adm. Pigot przejął dowództwo w Indiach Zachodnich, a Rodney odpłynął do Anglii 23.07.1782 i zawinął do Bristolu 15.09.1782. Dla Anglików był bohaterem, który ocalił Wielką Brytanię od szykującej się upokarzającej klęski w wojnie amerykańskiej (wojnę Brytyjczycy przegrali, ale warunki były znacznie lepsze) i uratował ich posiadłości na Karaibach. Aby wybrnąć z bardzo niezręcznej sytuacji politycznej i jeszcze upiec przy tym dodatkową pieczeń, wigowie doprowadzili do uchwalenia podziękowania dla admirała przez obie izby parlamentu (22.05) i zarekomendowali go do tytułu barona Rodney (otrzymał ten honor już 19.06.1782), co przesunęło go automatycznie do Izby Lordów i zwolniło miejsce w Izbie Gmin dla stronnika aktualnego rządu. Mimo podniesienia do godności para, uchwalenia dodatkowej pensji dla niego i zewnętrznych oznak szacunku ze wszystkich stron, ostatnie 10 lat życia Rodneya nie były najszczęśliwsze. Chorował coraz ciężej. Kupcy z Sint Eustatius gnębili go dalej procesami. Żona zdecydowała się na separację i około 1784 wyjechała do Francji. Jak już kiedyś pisałem, Hood, który pierwszy wrócił z drugiej strony Atlantyku do Anglii, zajął pozycję ulubieńca zarówno króla, jak nowego premiera. Dzięki temu jego interpretacja zdarzeń stała się obowiązująca, a autorytet pozostałych admirałów, w tym Rodneya, bardzo nadszarpnięty. Hood przyjaźnił się też z Nelsonem, Cornwallisem, Saumarezem, co znajdowało odbicie w ich korespondencji, a przez to ma do dzisiaj ogromny wpływ na postrzeganie wydarzeń z lat 1781-1782 przez historyków, czasem wbrew faktom. George Brydges Rodney, do którego dopiero teraz zaczęły docierać informacje o nielojalności i powtarzanych za plecami kłamstwach (oraz słusznych zarzutach) ludzi, którym ufał i publicznie dotąd zawsze chwalił, musiał czuć rozgoryczenie. Zmarł 24.05.1792 w Londynie, w domu swojego najstarszego syna.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1444
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Pią 21:36, 04 Mar 2016    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za barwny opis kariery Rodneya.
Poproszę o opisanie losów oficerów RN, są nimi Thomas Byard (... - 30.10.1798, awans kapitański otrzymał 17.01.1783) oraz Samuel Marshall (... - ..., awans kapitański otrzymał 24.01.1777).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Sob 16:27, 05 Mar 2016    Temat postu:

Thomas Byard został ochrzczony 25.09.1743 w Burton-on-Trent. Egzamin na porucznika zdał w Westminsterze w 1762. Otrzymał jednak ten stopień dopiero 25.06.1773. Awansował na „nawigatora i dowódcę” 15.11.1782. Powierzono mu wówczas na krótko brander Spitfire na wodach kanału La Manche. Dziewiątego grudnia 1782 objął dowództwo 100-działowca Victory, który właśnie przygotowywano do odstawienia do rezerwy. Został komandorem 17.01.1783. Lecz trwał okres długiego pokoju, więc po zejściu z Victory 17.02.1783 pierwszą „prawdziwą” komendą była ta nad 98-działowcem Impregnable, flagowym okrętem wiceadm. Gravesa, trwająca od 6.03.1788 do 10.09.1791. Ale i tak okręt ten stał do maja 1790 w charakterze jednostki strażniczej w Plymouth, a dopiero potem wyposażono go do służby w Eskadrze Kanału z uwagi na kryzys w stosunkach z Hiszpanią (od sierpnia 1790 był flagowcem kontradm. Bickertona), potem kryzys w stosunkach z Rosją (w 1791 był flagowcem kontradm. Cosby’ego). Kiedy Jerzy III przyjmował rewię floty w Portsmouth latem 1789 r., Byarda wyznaczono do dowodzenia i sterowania barką przewożącą po porcie króla i jego świtę. Zgodnie z tradycją otrzymał za to tytuł rycerza (26.08.1789). Ósmego grudnia 1792 przejął (do 13 lutego 1793) dowództwo 98-działowca Saint George. Od 14.02.1793 był kapitanem 98-działowca Windsor Castle, okrętu flagowego wiceadm. Cosby’ego. Pożeglował na tym liniowcu na Morze Śródziemne ze Spithead w połowie kwietnia 1793, w składzie eskadry dowodzonej przez Cosby’ego. Okręt Byarda należał do floty wiceadm. Hooda zajmującej Tulon od sierpnia do grudnia 1793. W lipcu lub sierpniu 1794 Byarda przeniesiono na Morzu Śródziemnym na 74-działowiec Alcide, na który w październiku przeniósł się wiceadm. Cosby. Okręt ten wycofano do rezerwy w Portsmouth już w listopadzie 1794, a Byard został 5.12.1796 kapitanem 74-działowca Bedford. Walczył w bitwie pod Kamperduin (Camperdown) 11.10.1797. Od 25.05.1798 dowodził 80-działowcem Foudroyant. Walczył w starciu eskadry komodora Warrena z francuską eskadrą komodora Bomparta u wybrzeży Irlandii (koło Tory Island) 12.10.1798. Zmarł na pokładzie swojego okrętu 31.10.1798. Miał żonę (Zuzannę) i przynajmniej trzy córki.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Nie 9:05, 06 Mar 2016    Temat postu:

Ściśle biorąc, takiego Samuela Marshalla, o jakiego Pan pyta, w ogóle nie było. Podejrzewam jednak u Pana literówkę – zapewne chodziło o oficera Royal Navy promowanego do stopnia komandora 24.01.1771, a nie 24.01.1777, więc właśnie jego losy opiszę.
Samuel Marshall został ochrzczony 7.03.1740/1741 w Alvenstoke (czy Alverstoke albo Alverstone). Niemal na pewno był synem komandora Royal Navy, Samuela Marshalla (pierwszego), zmarłego w kwietniu 1768, i jego żony Edyty. Pojawił się w rejestrach marynarki w charakterze „służącego kapitana” na 60-działowcu Tyger (Tiger), okręcie strażniczym w Portsmouth, dowodzonym od stycznia 1753 do 1754 przez Samuela Marshalla pierwszego. W okresie 1754-1755 służył w formalnym stopniu „starszego marynarza”, potem midszypmena, na stojącym w Plymouth 50-działowcu Bristol, następnym okręcie dowodzonym przez Samuela Marshalla pierwszego. Ten ostatni objął w grudniu 1754 komendę nad 60-działowcem Nottingham i oczywiście midszypmen Samuel Marshall (drugi) znalazł się na pokładzie i tego żaglowca. Później służył na 70-działowcu Somerset pod komandorem Hughesem, który dowodził tym okrętem w latach 1758-1762. Jednak szybko (już w 1758) przeszedł na 90-działowiec Namur, pod rozkazy komandora Buckle’a. W 1759 należał do załogi 74-działowca Terrible, którego dowódca, kmdr Collins, powierzył mu nawet obowiązki piątego oficera. Samuel Marshall egzamin na porucznika zdał w Westminsterze 4.02.1760. Otrzymał ten stopień już 11.02.1760. Awansował na „nawigatora i dowódcę” 24.09.1762. Ożenił się 9 czy 10.10.1764 z Elizabeth Worsley. Mieli co najmniej dwie córki. Został komandorem 24.01.1771. Powierzono mu wówczas (do 1773) 80-działowiec Princess Amelia, flagowy okręt wiceadm. Rodneya. Popłynął do rejonu Jamajki 3.06.1771. W 1774 dowodził tam krótko (do września) kolejnym okrętem flagowym wiceadm. Rodneya, 50-działowcem Portland. Od 1777 do 1779 był kapitanem 32-działowej fregaty Arethusa. W 1777 operował na Morzu Irlandzkim. W 1778 jego fregata wchodziła w skład Floty Kanału adm. Keppela. Starła się z 17.06.1778 w nierozstrzygniętym, chociaż zaciętym pojedynku z francuską fregatą Belle Poule, co zostało potem uznane przez Ludwika XIV za datę rozpoczęcia wojny Wielkiej Brytanii z Francją. Arethusa była obecna podczas bitwy pod Ouessant 27.07.1778. W lipcu 1779 Marshall objął dowództwo 32-działowej fregaty Emerald w Eskadrze Zachodniej. We wrześniu 1779 operował w składzie eskadry komodora Burnetta na Morzu Północnym. Był uczestnikiem wymiany ognia między eskadrą komodora Feildinga a holenderskim (formalnie neutralnym) konwojem kontradm. Van Bylandta 31.12.1779. W 1780 znów działał w ramach Eskadry Zachodniej. Zdobył francuską korwetę korsarską 23.04.1780. Uczestniczył w doprowadzeniu posiłków do Gibraltaru w 1781. Zdobył francuską korwetę korsarską 24.08.1781 koło Saint Malo i następną 7.09.1781. Od grudnia 1781 był kapitanem 36-działowej fregaty Flora. Pożeglował ku Wyspom Podwietrznym 15.01.1782. Był obecny podczas bitwy pod Dominiką 9.04.1782 oraz podczas bitwy u Wysepek Świętych 12.04.1782. Dzięki temu objęło go podziękowanie obu izb parlamentu za to zwycięstwo nad Francuzami. W kwietniu 1783 powierzono mu (do października 1787) 74-działowiec Pegase, okręt strażniczy w Portsmouth. Potem Marshall przeszedł do administracji. Od 1789 był komisarzem Urzędu Aprowizacji. Spensjonowano go z aktywnej służby 17.04.1794. Od 4.12.1793 do 25.09.1794 był komisarzem nadzwyczajnym Marynarki, od października 1794 zastępcą kontrolera Royal Navy (z pensją roczną 800 funtów). Nagrodzono go tytułem rycerskim 29.06.1794, być może w charakterze rekompensaty za rezygnację ze stopnia kontradmirała (zostałby nim 12.04.1794, gdyby był w służbie czynnej) lub też za opracowanie bardzo chwalonego planu uczynienia z Ryde na wyspie Wight centralnego punktu zaopatrzenia floty w wodę, a w każdym razie podczas wizytowania przez Jerzego III okrętów Royal Navy na Spithead. Zmarł 2.10.1795 w Londynie.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1444
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Śro 18:03, 09 Mar 2016    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedzi.
Poproszę o opisanie losów oficerów RN, sa nimi John Harvey (1740 - 30.06.1794, awans kapitański otrzymał 16.09.1777) oraz Martin Waghorn (... - 17.12.1787, awans kapitański otrzymał 06.04.1782).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Czw 23:29, 10 Mar 2016    Temat postu:

John Harvey urodził się 9.07.1740 w Eastry (wg niektórych źródeł w Elmton, w parafii Eythborn, lecz nie bardzo daje się znaleźć takie miejscowości akurat w tym hrabstwie – jest Elmstone, blisko Eastry, oraz Eythorne) w hrabstwie Kent, jako trzeci syn Richarda Harveya z Barfrestone (w hrabstwie Kent) i jego żony Elizabeth Nicholls (Nichols), krewnej komandora Piercy’ego Bretta. Był młodszym bratem Henry’ego Harveya (admirała od 1804). Wstąpił do marynarki w 1755, okrętując się na 50-działowiec Falmouth, którym od marca 1755 do 1758 dowodził kmdr William Brett. Harvey pozostał na tej jednostce do 1759, uczestnicząc w działaniach (patrolowanie, konwojowanie) w czasie wojny siedmioletniej (1756-1763), przeważnie w składzie Eskadry Zachodniej. Egzamin na porucznika Royal Navy zdał w Westminsterze w 1759, otrzymał ten stopień już 18.09.1759, ciesząc się protekcją wiceadm. Holburne’a i komandora Piercy’ego Bretta, który był wówczas komodorem dowodzącym eskadrą na Downs. Harvey służył na 14-działowym slupie Hornet (w 1759 remontowanym w Woolwich, w 1760 operującym na wodach kanału La Manche w składzie eskadry kontradm. Rodneya) oraz na 32-działowej fregacie Arethusa (w rejonie kanału La Manche i Zatoki Biskajskiej). Przeszedł na pół żołdu w 1763. Ożenił się 27.09.1763 z Judith Wise. Mieli czterech synów (w tym dwóch przyszłych admirałów) i cztery córki. W 1767 (lub w okresie 1766-1768) Harvey dowodził 6-działowym kutrem Alarm w rejonie Orkadów i wyspy Skye. Awansował na „nawigatora i dowódcę” 26.05.1768 i znowu znalazł się na połówce żołdu, przez kolejne osiem lat. Od stycznia lub maja 1776 dowodził 8-działowym slupem Speedwell na wodach kanału La Manche (w okolicach Dunkierki). Uzyskał rangę komandora 16.09.1777, obejmując dowództwo nad 60-działowcem Panther, flagowym okrętem (do 1779) kontradm. Duffa. Popłynął na tym liniowcu ku Cieśninie Gibraltarskiej 29.12.1777. Brał udział w obronie Gibraltaru w latach 1778-1780, obejmując tu nawet długimi okresami – pod nieobecność starszych oficerów – naczelną komendę nad siłami morskimi (Panther był wtedy największym okrętem obrońców) podczas pierwszej fazy wielkiego oblężenia z lat 1779-1783. Wrócił do Anglii w lipcu 1780. Pożeglował ku Wyspom Podwietrznym 30.11.1780. Uczestniczył w zdobyciu holenderskiej wyspy Sint Eustatius 3.02.1781 i przechwyceniu holenderskiego konwoju w tym rejonie 4.02.1781, kiedy zmuszono też holenderski 60-działowiec do poddania się. Jednak Panther był już w złym stanie i w sierpniu 1781 musiał wrócić do Anglii (wchodząc w skład eskorty wielkiego konwoju), gdzie wycofano go na remont. W styczniu 1782 Harvey został kapitanem 64-działowca Sampson, który w kwietniu 1782 wchodził w skład eskadry wiceadm. Barringtona, w maju 1782 - w skład eskadry kontradm. Kempenfelta, a od lipca 1782 – w skład floty adm. Howe’a, patrolując od września 1782 pod Lizboną. Brał udział w odsieczy Gibraltaru w 1782 i w starciu koło przylądka Spartel 20.10.1782. Od 1787 Harvey dowodził oddziałem służby werbunkowej w okręgu Deal, w latach 1788-1791 był kapitanem 74-działowca Arrogant, służącego wtedy jako okręt strażniczy na Medway. Od lutego czy lipca 1793 dowodził 74-działowcem Brunswick (flagowym okrętem kontradm. Bowyera) we Flocie Kanału adm. Howe’a. Walczył w bitwie Sławnego Pierwszego Czerwca (1794), wdając się między innymi w pojedynek z 74-działowcem Vengeur du Peuple. John Harvey odniósł w tej bitwie trzy rany. W ich wyniku (i amputacji ręki) zmarł w Portsmouth 30.06.1794.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Pią 18:52, 11 Mar 2016    Temat postu:

Martin Waghorn, mieszkający w Deptford, był już jakiś czas w Royal Navy, gdy 2.05.1756 ożenił się z Ann Marriott. Mieli przynajmniej czwórkę dzieci. Służył w Indiach Wschodnich we flocie kontradm. Samuela Cornisha, wchodząc w skład załogi jego okrętu flagowego, 74-działowca Norfolk, i wyróżniając się podczas operacji zdobycia Manili (1.08-5.10.1762), kiedy pełnił obowiązki porucznika. Zwrócił też na siebie uwagę dowódcy tego liniowca, komandora Kempenfelta. Cornish, od 21.10.1762 wiceadmirał, mianował Waghorna porucznikiem Royal Navy 16.12.1762 i przydzielił na 14-działowy transportowiec Manilla, zdobyty w 1762 na Hiszpanach. W sierpniu 1763, kiedy okręt ten sprzedano w Madrasie, Waghorn został przeniesiony na 28-działową fregatę Liverpool, która świeżo przybyła do Indii Wschodnich z wiadomościami o zawarciu pokoju kończącego wojnę siedmioletnią. Wrócił na niej do Anglii. Jednostkę tę wycofano do rezerwy w 1764. Od listopada 1764 Waghorn był na połówce żołdu i znajdował się w tej sytuacji blisko 14 lat, do 1778. Pół żołdu porucznika wynosiło bardzo niewiele jak na potrzeby ojca licznej rodziny, więc zatrudnił się – jak wielu innych oficerów w podobnych okolicznościach – na statkach handlowych. Służył w charakterze pierwszego oficera na żaglowcach wschodnioindyjskich Ponsborne (499 ton) i Lioness (693 tony), realizując w latach 1768-1775 cztery rejsy do Indii Wschodnich i z powrotem. Dopiero 19.03.1778 (lub dzień wcześniej) mianowano go ósmym oficerem na 100-działowcu Victory, wówczas flagowym okręcie adm. Keppela. Przeszeregowania Waghorna w hierarchii oficerów tego liniowca oraz datowania przeniesienia na 98-działowiec Prince George nie są zbyt pewne i budzą spory. Jedna z wersji mówi o awansie na drugiego porucznika 29.04.1778 i przejściu w tym samym charakterze na Prince George 13.05.1778. Miał wrócić na Victory 16.02.1779, tym razem jako szósty oficer. Pozostał tu do sierpnia 1781, zajmując w tamtym roku stanowisko pierwszego oficera. Służył cały czas we Flocie Kanału, którą dowodzili po Keppelu admirałowie Hardy (1779-1780) i Geary (1780). Ponownie wszedł w kontakt z Kempenfeltem, pełniącym od 1779 do 1780 na Victory rolę Kapitana Floty. W 1781 Waghorn służył pod wiceadm. Parkerem na Morzu Północnym, ale nie walczył w krwawej bitwie na Dogger Bank 5.08.1781, ponieważ tuż przed nią Parker odesłał Victory do portu, przechodząc na inny okręt. Mimo tego Waghorn awansował na „nawigatora i dowódcę” 15.08.1781. Dano mu wtedy komendę nad 14-działowym slupem Fly (operującym na Morzu Północnym), ale prawdopodobnie tylko na moment, dla dopełnienia formalności. Został komandorem 6.04.1782. W maju 1782 powierzono mu 100-działowiec Royal George (od przełomu marca i kwietnia 1782 flagowy okręt kontradm. Kempenfelta) we flocie adm. Howe’a. W czasie remontu 29.08.1782 na kotwicy, prowadzonego na Spithead, liniowiec ten – na rozkaz Waghorna, wynikły z prośby cieśli - silnie przechylono dla odsłonięcia dolnej partii burty; krótko potem okręt poszedł nagle pod wodę. Zginęło kilkuset ludzi (w tym Kempenfelt oraz midszypmen William Waghorn, syn kapitana), ale ich liczby nigdy dokładnie nie ustalono (w przybliżeniu 900), ponieważ na pokładzie znajdowało się wtedy wielu stoczniowców, gości z lądu, kobiet (około 300), dzieci, kupców itp. Ponad trzystu ludzi, łącznie z Waghornem, który w momencie katastrofy spacerował po pokładzie rufowym, uratowało się. Była to jedna z największych kompromitacji ówczesnej Royal Navy, ale Waghorn miał w tym nieszczęściu masę szczęścia – w tym czasie trwała „wojna” admiralicji z Urzędem Marynarki, więc oficerowie oraz politycy dołożyli wszelkich starań, by zatuszować odpowiedzialność kadry bojowej, zrzucając całą winę na fachowców technicznych z Urzędu Marynarki. Tak brzmiał wyrok sądu wojennego z września 1782. Zamiast więc gnić w więzieniu za przyczynienie się – brakiem przewidywania i dozoru nad organizacją prac - do nieumyślnego spowodowania śmierci prawie tysiąca osób, Waghorn (początkowo przeniesiony na pół żołdu) został w lipcu 1785 kapitanem 50-działowca Trusty. Jednak zdał komendę już w sierpniu i odtąd nie pojawił się na morzu. Zmarł 17.12.1787 w Newington czy Dover Place (hrabstwo Surrey).
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1444
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Nie 10:58, 13 Mar 2016    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedzi.
Poproszę o opisanie losów oficerów RN, są nimi George Dawson (... - ..., awans kapitański otrzymał 09.09.1777), John Butchard (... - 1796, awans kapitański otrzymał 15.06.1779) oraz John Cowling (... - 1792, awans kapitański otrzymał 13.01.1780).
Pozdrawiam Janusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Pon 7:08, 14 Mar 2016    Temat postu:

George Dawson zdał egzamin na porucznika w 1761 w Westminsterze, otrzymał ten stopień 9.08.1762. Od 1768 do 1776 dowodził 6-działowym szkunerem Hope, początkowo wysłanym do Bostonu, od grudnia 1769 do marca 1770 remontowanym w Portsmouth, ponownie skierowanym 28.03.1770 na wody amerykańskie, gdzie operował w 1774 w rejonie Filadelfii, a w 1775 w okolicach Rhode Island. Szkuner ten wycofano z eksploatacji w Ameryce 14.01.1776. Dawson awansował na „nawigatora i dowódcę” 13.05.1776. Prawdopodobnie w czerwcu 1777 objął komendę nad 50-działowcem Renown i w trakcie jej sprawowania został komandorem 9.09.1777. Przeszedł z Indii Zachodnich na wody amerykańskie, zawijając do Nowego Jorku 26.07.1778. Uczestniczył w spotkaniu floty wiceadm. Howe’a z francuską eskadrą wiceadm. d’Estainga koło Narragansett Bay 11.08.1778. W sztormie, który się wkrótce rozszalał i rozproszył obie floty, francuski 90-działowiec Languedoc (okręt flagowy) stracił wszystkie maszty oraz ster; zupełnie bezwładny, został 13.08 wieczorem zaatakowany przez okręt Renown. W tych warunkach liniowiec francuski nie miał, mimo swojej siły, żadnych szans, ale niefortunnie dla Brytyjczyków bardzo ostrożny Dawson z zapadnięciem nocy postanowił (około 19.30) odłożyć walkę do rana, a tymczasem następnego dnia pojawiły się inne okręty nieprzyjaciela i niepowtarzalna okazja minęła. Renown zawinął do Newhaven 5.07.1779. Zdobył amerykański żaglowiec korsarski 29.05.1779. Dawson brał udział w operacji przeciwko Charlestonowi (wyjście z Nowego Jorku w grudniu 1779 w składzie eskadry wiceadm. Arbuthnota, zdobycie miasta 12.05.1780). Wrócił w 1780 do Anglii w eskorcie konwoju. W listopadzie 1780 jego okręt wycofano w Plymouth na remont. W 1781 Dawson dowodził 28-działową fregatą Iris. Wysłany na wody amerykańskie, na początku lutego pełnił przez jakiś czas – wobec wyjścia w morze wiceadm. Arbuthnota – naczelne dowództwo w Nowym Jorku i korespondował z generałem Jerzym Waszyngtonem na temat warunków, w których przebywali jeńcy amerykańscy na hulku w tym porcie oraz prowadził w tej sprawie śledztwo. W eskadrze wiceadm. Arbuthnota brał udział w bitwie u przylądka Henry 16.03.1781. Uczestniczył w zdobyciu amerykańskiej fregaty 9.08.1781 w pobliżu wejścia na zatokę Delaware i zdobył amerykański okręt korsarski. Wkrótce potem skierowano go na wody zatoki Chesapeake, by podniósł boje kotwiczne postawione tam przez Francuzów i przeciął ich liny. W trakcie realizacji tego zadania został zaskoczony przez potężną eskadrę francuską i musiał się poddać 11.09.1781. We wrześniu 1786 objął dowództwo 38-działowej fregaty Phaeton. Pożeglował na Morze Śródziemne 17.12.1786. Jego kariera zakończyła się bardzo niespodziewanie. Był w złych stosunkach ze oficerami fregaty, najwyraźniej miał skłonności do tyranizowania. Nawigator okrętu sformułował w końcu przeciwko niemu 14 zarzutów i Dawson stanął 11.11.1788 przed sądem wojennym w Portsmouth. Rozprawa toczyła się 10 dni na pokładzie 74-działowca Edgar, pod przewodnictwem kontradm. Peytona. Po wysłuchaniu oskarżenia, wielu świadków i obrony sąd odrzucił wprawdzie zarzuty nr 1 do 9, 13 oraz częściowo 10 i 14 (bardzo poważne i najwyraźniej przynajmniej częściowo prawdziwe, o okrucieństwo, okradanie załogi i młodszych oficerów, defraudację, złośliwe pogarszanie jakości posiłków – ale świadkowie stając przed tym sądem „równych”, czyli kapitanów i admirałów o niebo wyższych od nich w hierarchii, przestraszyli się - całkiem słusznie - i zasłaniali niepamięcią), określając je na dodatek jako „bezpodstawne, skandaliczne, złośliwe, wywrotowe dla wszelkiego dobrego kierowania i dyscypliny w marynarce”, ale nie mógł zaprzeczyć całkowitemu udowodnieniu części zarzutu nr 10 (zaniedbywanie świętowania niedzieli, a nawet złośliwe wyszukiwanie dodatkowych zajęć, które uniemożliwiały to innym), zarzutów nr 11 (formułowanie fałszywych oświadczeń na temat stanu okrętu) i nr 12 (zamieszczanie innych fałszerstw w listach do Urzędu Marynarki, z najwyższą szkodą dla służby) oraz częściowo 13 (nieustannego kłamania wobec oficerów). Wyrokiem sądu wojennego z 20.11.1788 Dawsona usunięto z marynarki.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Wto 7:27, 15 Mar 2016    Temat postu:

Urodzony w Szkocji John Butchart (nie Butchard!) ma w dokumentach na tyle powikłaną drogę służbową, z wewnętrznymi sprzecznościami, że chociaż na ogół przedstawia się jego jednolite losy od uzyskania rangi porucznika 3.09.1760 do śmierci w grudniu 1795 (czy na początku 1796), to Bob Brooks przedstawił w połowie maja 2015 sugestię, że raczej było dwóch Johnów Butchartów służących w Royal Navy mniej więcej w tym samym czasie. Jego zdaniem to ten starszy został porucznikiem 3.09.1760. Mianowano go 31.05.1774 pierwszym oficerem na 32-działowej fregacie Thames, która w 1774 realizowała misję w Maroku; od 20.06.1775 był pierwszym oficerem 32-działowej fregaty Arethusa, operującej do 1776 na wodach kanału La Manche, w 1777 na Morzu Irlandzkim, zaś w 1778 w składzie Floty Kanału adm. Keppela. Po zejściu z pokładu tej fregaty 16.05.1778 już raczej nie służył.
Wg Brooksa dużo młodszy John Butchart drugi został zapewne porucznikiem dopiero 18.04.1778, otrzymując wtedy stanowisko czwartego oficera na 74-działowcu Albion, stojącym wtedy w Plymouth, a 9.06.1778 wysłanym do Ameryki Północnej. W tym samym roku Butchart znalazł się na 98-działowcu Princess Royal, flagowym okręcie wiceadm. Byrona, gdzie także był czwartym oficerem, protegowanym przez wiceadmirała.
Dzięki Byronowi awansował na „nawigatora i dowódcę” 1.12.1778. Powierzono mu wtedy 10-działowy slup Star na wodach Wysp Podwietrznych. Między marcem a czerwcem 1779 dowodził w tej samej okolicy 16-działowym slupem Tobago. Promowano Butcharta do rangi komandora 15.06.1779. Dano mu wówczas 74-działowiec Fame w rejonie Wysp Podwietrznych, we flocie wiceadm. Byrona. Walczył w bitwie pod Granadą 6.07.1779. Jego okręt wycofano w Anglii do rezerwy w marcu 1781, a Butchart od razu (albo od maja) zaczął dowodzić 44-działowcem Argo, wysłanym z końcem października 1781 na Bałtyk z zadaniem eskortowania stamtąd konwoju wracającego do Anglii, zaś 6.02.1782 skierowanym w eskorcie konwoju do Gorée w Afryce zachodniej (gdzie pomagał w operacjach przeciwko francuskim i holenderskim fortom na Złotym Wybrzeżu), skąd miał podążyć ku Wyspom Podwietrznym. Zdobył na Atlantyku francuski transportowiec 24.10.1782. Zaskoczony przez dwie francuskie fregaty 17.02.1783 koło wyspy Tortola, stoczył z nimi walkę, ale nie mogąc otworzyć dolnych furt przy panującym stanie morza nie miał szans na skuteczną obronę i poddał się. Był wtedy od 10.02 w drodze do Antigui. W trzy dni później Argo został odbity przez inny okręt brytyjski. Butchart stanął przed nieuniknionym sądem wojennym za utratę swojego okrętu 3.04.1783. Został uniewinniony z wszelkimi honorami, jednak z uwagi na zawarcie pokoju już nie służył aktywnie. Zmarł w grudniu 1795 w Forfar w Szkocji.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Śro 6:50, 16 Mar 2016    Temat postu:

John Cowling został porucznikiem 8.09.1758. Od lipca 1771 do września 1772 dowodził w tej randze 8-działowym szkunerem Sir Edward Hawke, który jesienią przyprowadził z Indii Zachodnich do Portsmouth. Data awansu na „nawigatora i dowódcę” nie jest znana. Promowano go do rangi komandora 13.01.1780. Powierzono mu wtedy na bardzo krótko 98-działowiec Princess Royal, flagowy okręt kontradm. Hyde’a Parkera, ale w tym samym miesiącu przeszedł na 64-działowiec Ruby. Brał udział w starciach zespołu komodora Cornwallisa z eskadrami francuskimi w Indiach Zachodnich 20.03.1780 (koło Montecristi) oraz 20.06.1780. Przetrwał wielki huragan 7.10.1780 znajdując się wtedy na północny wschód od Bahamów. W 1781 objął dowództwo 74-działowca Ramillies w rejonie Jamajki. Współdziałał w zdobyciu francuskiej korwety (prawdopodobnie korsarskiej). Od maja do sierpnia 1782 dowodził 90-działowcem Sandwich, odprowadzając go tylko z rejonu Jamajki do Anglii (na pokładzie miał pobitego u Wysepek Świętych w kwietniu 1782 wiceadm. De Grasse’a i jego sztab). Później już nie służył aktywnie. Zmarł 7.04.1792 (aby doczekać się awansu na kontradmirała musiałby żyć prawie siedem lat dłużej).
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Janusz Kluska




Dołączył: 01 Sie 2010
Posty: 1444
Przeczytał: 3 tematy

Skąd: Wodzisław Śląski

PostWysłany: Pią 21:48, 18 Mar 2016    Temat postu:

Panie Krzysztofie dziękuję za odpowiedzi.
Poproszę o opisanie losów oficerów RN, są nimi Francis Reynolds (28.031739 - 19.08.1808, awans kapitański otrzymał 12.04.1762) oraz William Gardner (... - ..., awans kapitański otrzymał 03.08.1768).
Pozdrawiam Janusz.


Ostatnio zmieniony przez Janusz Kluska dnia Pią 21:49, 18 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Pytania, odpowiedzi, polemiki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 97, 98, 99 ... 149, 150, 151  Następny
Strona 98 z 151

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin