Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Galerie rufowe na oliwskich okrętach wg il. Janssena i Boya

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:49, 13 Gru 2020    Temat postu: Galerie rufowe na oliwskich okrętach wg il. Janssena i Boya

.
Dokonane niedawno małe odkrycie, czy też raczej spostrzeżenie, może sprawić, że wizerunki bitwy oliwskiej wykonane przez Filipa Janssena i Adolfa Boya (czyli tych wykonawców, którzy mogli faktycznie widzieć polskie okręty), będzie chyba można interpretować z nieco większą pewnością niż do tej pory. Dotyczy to w szczególności charakterystycznego elementu sylwetki żaglowców – tzw. galerii rufowych, ale po kolei.

W 1601 roku, na dalekich wodach Azji Południowo-Wschodniej, miała miejsce jedna z przełomowych bitew między Portugalczykami a Holendrami o dominację handlową na tym nowym Jedwabnym Szlaku (w bitwie uczestniczył również niewielki jacht Duyfken – „odkrywca” Australii z 1606 r.; co za epoka!). Już dwa lata później powstał sztych, upamiętniający to ważne – bo otwierające Holendrom wrota Sezamu – zwycięstwo. Grawiura, w sensie techniczno-artystycznym, została wykonana bardzo szczegółowo i precyzyjnie, a zgodnie z konwencją epoki przedstawia jednocześnie kilka (pięć) faz wielodniowego starcia.

[link widoczny dla zalogowanych]
Bitwa pod Bantam – sztych z 1603 r. (ze zbiorów Rijksmuseum)

Nieco później, około 1610 roku, powstał kolejny wizerunek tej bitwy. Na pierwszy rzut oka to dość wierna kopia ryciny z 1603 r., ale bardziej szczegółowe porównanie zdradza m.in. odmienną fakturę powierzchni oraz relatywnie drobne, niemniej bardzo liczne uproszczenia, przesunięcia i inne zmiany (ta druga rycina była później wielokrotnie publikowana, również w formie ręcznie kolorowanych ilustracji).

[link widoczny dla zalogowanych]
Bitwa pod Bantam – sztych z 1610 r., ręcznie kolorowany w późniejszych publikacjach jak na tej reprodukcji (ze zbiorów Rijksmuseum)

Niemal dwie dekady później, podczas sporządzania zamówionej ilustracji do oficjalnej relacji z bitwy oliwskiej, pewne fragmenty holenderskiego sztychu (zapewne tego z 1610 r.) wykorzystał Janssen, być może dla ułatwienia i przyspieszenia prac. Swój pierwowzór ma przede wszystkim „Meerweib/Panna Wodna” na pierwszym planie kompozycji, ale też drugoplanowy „Fliegende Hirsch/Rączy Jeleń” i dodatkowo – być może – frapujące i widowiskowe zarazem, znaczne pochylenie wybuchającego „Solena”. Nawet przy wszystkich różnicach między odpowiednimi fragmentami, podobieństwa – szczególnie w przypadku „Panny Wodnej” – są tak oczywiste, że trudno uznać to za przypadek (np. liczba i położenie kotwic, konfiguracja i kształt postawionych żagli, prowadzenie narysowanych lin takielunku, postacie kombatantów na śródokręciu, w końcu ustawienie całego okrętu – zob. poniższe zestawienie).

[link widoczny dla zalogowanych]
Kolejne wcielenia „Panny Wodnej” na rycinach z 1603, 1610 i 1628 r. Na drugim chronologicznie sztychu okręt stracił m.in. zdobienia na dziobie, rozerwaną dziurę w żaglu, szczegóły konstrukcyjne pokładów i żebra galerii rufowej. Pewnej metamorfozie podlegają też wzajemne położenie oraz proporcje różnych elementów kadłuba i takielunku. Sztych Janssena z 1628 r. (po prawej) to kolejna seria dramatycznych uproszczeń i deformacji, jednak artysta dodaje również od siebie kilka oryginalnych, całkowicie nowych elementów do sylwetki okrętu (tzn. nie występujących na skopiowanej, holenderskiej rycinie): m.in. marsy, figurę galionową, postać trębacza na półpokładzie.

Może samo w sobie ciekawe, nie chodzi tu jednak o rozstrzyganie, w jakim stopniu rycina Janssena to praca samodzielna bądź niesamodzielna, a bardziej o to, czy taki stan rzeczy może w jakimś stopniu pomóc dzisiaj w konstruktywnej interpretacji wykonanego przez niego wizerunku. Otóż wydaje się, że tak.


CDN


Ostatnio zmieniony przez Waldemar Gurgul dnia Nie 15:09, 13 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 10:13, 19 Gru 2020    Temat postu:

.

Rozliczne i dość poważne błędy merytoryczne na sztychu Janssena nie pozostawiają wątpliwości, że artysta miał w najlepszym przypadku jedynie bardzo ogólnikowe pojęcie o żeglarstwie oraz budowie statków. Prócz tego, nazbyt stylizowany, by nie rzec – dość niezdarny, ogólny rezultat mógł też wynikać ze słabszego warsztatu artystycznego, a także z okoliczności, że Janssen mógł realizować zlecenie pod presją czasu i za niewielkie wynagrodzenie. Nie budzi też zaufania, najdelikatniej mówiąc, położenie poszczególnych okrętów na ilustracji – można przyjąć, że artysta ułożył kompozycję na podstawie fragmentarycznych i do tego niezbyt ścisłych relacji ustnych otrzymanych od zleceniodawcy.

Pomimo tych wszystkich niedomagań ryciny, bezsporna wydaje się konstatacja, że Janssen nie zadowolił się wykonaniem prostego, bezrefleksyjnego przerysu fragmentów holenderskiej grawiury, a wykorzystał tylko te elementy, które – jak można wywnioskować – odpowiadały jego wyobrażeniom o wyglądzie polskich okrętów (większość jednostek jest już lepiej lub gorzej, ale jednak wyrenderowana przez artystę w sposób bardziej samodzielny). Ujmując to wprost – pominął niektóre, „oryginalne” detale, ale w zamian dodał inne, na które podczas obserwacji żaglowca zwróciłby zapewne uwagę nawet laik. Te nowe detale oczywiście uatrakcyjniają wizerunek okrętu, jednak intencjonalnie nie chodziło o naturalną potrzebę upiększenia dzieła, a raczej o próbę odwzorowania rzeczywistego wyglądu jednostki, ponieważ Janssen pominął bardzo charakterystyczny, rozpoznawalny bez trudu element dekoracyjny statków, czyli właśnie galerię rufową. Należy tu dodać, że w wielu swoich formach galerie spełniały też funkcje praktyczne, ale w pierwszym rzędzie, wespół z innymi ornamentami, stanowiły emanację potrzeb o charakterze dekoracyjnym i prestiżowym na „szlachetnych” rufach żaglowców. Oceniając w tym świetle – jeśli Janssen mógł sobie pozwolić bez narażania się na krytykę zleceniodawcy i innych odbiorców swego dzieła np. na skrajne nawet uproszczenia i niezgodności w tak „wulgarnych” aspektach, jak przyziemne szczegóły budowy czy takielunek statków, to nie mógł już tak łatwo, zwłaszcza w oficjalnej relacji, zignorować prawidłowości aspektów „najważniejszych”, czyli symbolicznych, wyrażanych zwykle w różnorodnych formach dekoracyjnych.

[link widoczny dla zalogowanych]
Funkcje sanitarne na statkach nie musiały być realizowane przez dodatkowe, zewnętrzne konstrukcje, np. przestrzenne galerie. W praktyce mogło już wystarczyć wykonanie otworu w poszyciu, tunelu odprowadzającego oraz dodatkowo założenie rękawa jak na reprodukowanej tu ilustracji fluity z 1642 r. (ze zbiorów National Maritime Museum)


Akwarela Boya to w istocie kalka układu kompozycyjnego sztychu Janssena z jego identycznym, nieprawidłowym położeniem jednostek, obejmującym również charakterystyczną zamianę miejsc walczących w abordażu okrętów admiralskich – „Świętego Jerzego” oraz „Tigerna” (zob. poniższy schemat).

[link widoczny dla zalogowanych]
Zbieżność położenia poszczególnych okrętów lub ich grup, oznaczonych tymi samymi cyframi, nie pozostawia wątpliwości, że Boy po prostu wykorzystał kompozycję przyjętą wcześniej przez Janssena.

Jeżeli zduplikowana kompozycja (w sensie położenia poszczególnych jednostek w bitwie) akwareli Boya nie wnosi większej wartości interpretacyjnej, to wizerunki samych okrętów – w porównaniu do sztychu Janssena – zostały już znacznie zracjonalizowane. Nie są jeszcze całkowicie realistyczne, ale zwraca uwagę ta sama konfiguracja galerii rufowych jak u Janssena – tzn. spośród widocznych jednostek polskiej floty taką galerię ma wyłącznie „Król Dawid”. W zasadzie to również mogłoby dowodzić braku oryginalności, gdyby nie pewien nowy detal, nie występujący wcześniej u Janssena, a który nadaje akwareli Boya pewnej wiarygodności w tym względzie.

Chodzi mianowicie o szwedzkiego „Tigerna”, a konkretnie jego galerię rufową. W stopniu, w jakim jest to rozpoznawalne na akwareli, jest to galeria w formie zamkniętej, analogiczna do galerii znanej dobrze z „Wazy” z 1628 r., tyle, że w odróżnieniu od tej ostatniej – jednopoziomowa. Można mieć niemal pewność, że Boy nie wymyślił tego szczegółu, a widział go osobiście, ponieważ szwedzki okręt admiralski, przyprowadzony do Gdańska po jego zdobyciu, musiał być niezwykłym widowiskiem oglądanym przez „wszystkich” mieszkańców miasta.

Argumentację można by jeszcze rozszerzać, ale już to powinno wystarczyć, aby obydwie ilustracje uznać za miarodajne w tym akurat aspekcie i w rezultacie przydatne w przeprowadzaniu tzw. pełnych rekonstrukcji, wymagających wszak definitywnych rozstrzygnięć.

.


Ostatnio zmieniony przez Waldemar Gurgul dnia Nie 12:57, 20 Gru 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Śro 18:13, 23 Gru 2020    Temat postu:

Abstrahując od istoty postów, czyli od możliwości wyciągnięcia wniosków konstrukcyjnych.
Bardzo dawno temu, w dyskusji na temat dziwnych bander naszych okrętów na sztychu Janssena i w odpowiedzi na absurdalne stwierdzenie, że te paski na nich dowodzą "holenderskości" floty Dickmanna, i zaprzeczają związkowi z Polską, wysunąłem przypuszczenie o możliwym częściowym plagiacie i świadomych uproszczeniach. Chodziło mi o nadzwyczajne tempo, w którym to dzieło na zamówienie zostało zrealizowane. Nie znalazłem wprawdzie żadnego dowodu bezpośredniego, takiego jak tu zasugerowany, ale i go (z uwagi na swoje zainteresowania) nie szukałem. Natomiast przykładów zżynania (i to naprawdę bezczelnego) wśród artystów tamtych czasów było wiele. Niektórzy ograniczali się niemal tylko do przemalowywania bander na kopii cudzego wizerunku, by go dopasować do własnych potrzeb narracyjnych.
Ikonografia to cenna rzecz dla czasów, gdy prawie w ogóle nie sporządzano planów okrętowych i z których mamy niezwykle mało zabytków. Jednak nadmierna wiara w to, że nawet naoczny świadek bitwy morskiej przewidująco robił sobie wcześniej portrety wszystkich jednostek (i to obu stron!), a potem je w atelier tylko ładnie zestawiał, zatem wolno na nim polegać jak na Zawiszy, może prowadzić na bardzo odległe od prawdy manowce.
Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 11:37, 24 Gru 2020    Temat postu:

.

Takich ostrzeżeń nigdy za wiele, ale żeby rozwiać ewentualne niepokoje i wątpliwości, poniżej garść dodatkowych wyjaśnień, w niektórych miejscach może nawet nieco metodą interpretacji samego siebie.

– w zasadzie wynika to z treści, ale jeszcze raz, dla pewności – wywód dotyczy okrętów polskich oraz „Tigerna”, nie obejmuje natomiast pozostałych jednostek szwedzkich,

– tak zdefiniowaną grupę okrętów można było oglądać w porcie nie tylko przed starciem, ale również po bitwie; bliższe oględziny „Tigerna” przez ogół mieszkańców, w tym Janssena i Boya, były zresztą możliwe raczej tylko w tym drugim przypadku,

– proceder kopiowania cudzych utworów jest – jak powszechnie wiadomo – praktykowany od zamierzchłej przeszłości w najprzeróżniejszych dziedzinach aktywności społecznej, nie tylko w publicystyce marynistycznej; również dzisiaj przywłaszczane cudzych ustaleń oraz myśli jest dość nagminne. Właśnie w tym kontekście należy postrzegać istotę wywodu – opiera się on na dokonanej obserwacji, że Janssen nie wykonał niewolniczego przerysu, lecz dokonał mniej lub bardziej kreatywnej modyfikacji „oryginału” w przeciwieństwie do licznych, bezceremonialnych plagiatów,

– przyjęta argumentacja nie zasadza się na wierze, lecz na prawdopodobieństwie racjonalnych, aktualnie znanych bezpośrednich przesłanek,

– wywód przedstawia możliwy, a nie obowiązkowy sposób interpretacji niepewnych skądinąd źródeł; nie próbuje bynajmniej narzucać czy też forsować jakiegoś „jedynie słusznego” rozwiązania, to bowiem pozostawia się do samodzielnej oceny i decyzji zainteresowanych osób,

– w tym świetle konkluzja, że propozycja miałaby prowadzić na „bardzo odległe od prawdy manowce” nie jest zrozumiała. Czy należy odbierać to jako sugestię, że polskie okręty musiały mieć galerie, a wariant odwrotny nie jest dozwolony? Logicznie rzecz biorąc, taki wniosek – bez żadnych dodatkowych informacji – też można by było uznać a priori za prowadzący na manowce.

Nie można oczywiście wykluczyć, że zachował się jakiś inny, nieznany dotąd szerzej przekaz źródłowy (bo np. jeszcze niepublikowany), dotyczący bezpośrednio tego konkretnie aspektu wyglądu polskich okrętów i rozstrzygający tę kwestię w sposób definitywny. Jeśli tak jest, bardzo proszę o podzielenie się takimi informacjami z czytelnikami forum.

Pzdr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Czw 13:51, 24 Gru 2020    Temat postu:

Dobrze jest czytać takie posty z ciut mniejszą dawką egocentryzmu. Nigdzie nie napisałem, że to ta konkretna propozycja (balkonu rufowego) może prowadzić na bardzo odległe od prawdy manowce, tylko ogólne założenie, że autor - nawet żyjący w tym samym czasie i nawet mający szansę faktycznie zobaczyć konkretne okręty - malował (czy rył) ich wierne podobizny. Ograniczały go możliwości techniczne, czas, pamięć i proporcje zysku do wysiłku. Pewne elementy - może i ten balkon - MÓGŁ przedstawić prawidłowo, żadnych NIE MUSIAŁ, nawet jeśli widział i pamiętał jak było naprawdę. Idealnym przykładem są owe bandery w paski. Odbiegając od faktu, że pasiaste flagi były w tamtych czasach bardzo popularne na żaglowcach wielu narodów, wcale niekoniecznie mając związek z banderami narodowymi, jest jasne, że taki wzór bandery był dla grawera najprostszy i najszybszy do zrobienia, z pewnością niebotycznie mniej pracochłonny niż np. wizerunek orła w tej skali. Samo prawdopodobieństwo, że artysta mógł coś znać (dużo oczywiście lepsze od pewności, że nie mógł), nie jest dowodem, że chciał to przekazać. Oczywiście wnioskowanie na podstawie takiego stwierdzenia (mojego), że na pewno chciał każdy element pokazać dokładnie PRZECIWNIE niż był, jest tego rzędu, że dodawanie osobnego komentarza uważałem za zbędne.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 11:24, 28 Gru 2020    Temat postu:

.
Ach, to raczej z natury rzeczy nieczytelna aluzyjność oraz dobór słownictwa sprawiły, że zamieszczone memento można było odebrać jako negację bądź co bądź propozycji, która przecież już w swej istocie może podlegać przyjęciu bądź odrzuceniu przez czytelnika. Proponuję jednak nie spalać kalorii na takich filozoficznych aspektach, które i tak mogą być postrzegane przez osoby oczekujące nieco bardziej konkretnych wskazówek czy podpowiedzi za przelewanie z pustego w próżne.

À propos aluzyjności – chyba nie przypadkiem w obu Pańskich wpisach znalazły się nawiązania do bander polskich. W mojej „prywatnej” ocenie (nie należy jej odbierać ani jako sugestii ani też nawet jako zaczynku do dyskusji), przynajmniej w większości miały one, tak jak z reguły gdzie indziej, proste, tanie, czytelne z daleka i szybkie w produkcji wzory (zwykle właśnie krzyże i pasy), w odróżnieniu od bardzo drogich, wyszywanych tygodniami czy nawet miesiącami form w swoich najbardziej rozwiniętych, skomplikowanych formach heraldyczno-paradnych. Tutaj to tyle, kropka.

Pzdr.


Ostatnio zmieniony przez Waldemar Gurgul dnia Pon 11:55, 28 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dekan




Dołączył: 22 Mar 2019
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 22:35, 28 Gru 2020    Temat postu:

Panie Waldemarze, nie chcę rozwadniać wątku o zdobnictwo ale nawiązał Pan do tego tematu chwilę wcześniej. Chodzi mi o ustalenie na ile nasze oliwskie galeony były udekorowane w porównaniu do okrętów szwedzkich czy holenderskich. Z jednej strony znamy problemy finansowe króla a z drugiej zachowane ryciny okrętów zwykłych handlarzy zbożem innych nacji, które mają piękne płaskorzeźby i rzeźbione detale wyposażenia. Może nie doceniamy ważnego aspektu jakim mogła być powaga i duma majestatu? Pytam, bo dawne i współczesne wyobrażenia ukazują pod tym względem pszaśność naszej floty. Meermana można prędzej porównać do dwieście lat starszego nao niż do okrętów z jego czasów. Jeśli uzna Pan ten temat za niestosowny w tym wątku, to założę nowy.
Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 13:25, 29 Gru 2020    Temat postu:

.
Podobnie jak Pan, też bardzo bym chciał, aby dało się to jakoś ustalić. Niestety, akurat w tej kwestii można zaoferować – być może niezbyt satysfakcjonująco – ogólnie znane fakty oraz indywidualne, siłą rzeczy subiektywne spojrzenia: ogólnie manierystyczne bądź już barokowe formy rzeźbiarskie oraz kolorystyka (co w szczególności dyskwalifikowałoby regularne, geometryczne wzory – trójkąty, romby itd., stosowane niekiedy przez dzisiejszych rekonstruktorów jako dominujące elementy dekoracyjne); raczej oszczędna aniżeli bogata skala zdobień, wymuszona pragmatyzmem ekonomicznym – z grubsza właśnie na poziomie „przeciętnego” statku towarowego (dla przykładu – na lustrze pawęży raczej tańsze malunki niż droższe reliefy); rozsądne oparcie się na wizerunkach Janssena i Boya też wydaje się dobrym podejściem, choćby z tego powodu, że na dziś nic lepszego, bo równie bezpośredniego nie ma.

Szczególnie trafna wydaje się Pańska sugestia, aby kierować się takimi też przesłankami, jak powaga i duma majestatu. Niestety, jakby na przekór, w praktyce mogło to być realizowane na nieoczekiwane sposoby. Takim dość wymownym przykładem, jak mogła wyglądać dbałość o majestat (wizerunek) państwa i władcy, jest incydent z odsieczy wiedeńskiej z 1683 r. Otóż wielu polskich piechurów przyprowadzonych przez Sobieskiego pod Wiedeń, prócz tego, że boso, miało na sobie jedynie chłopskie, poszarpane łachmany. Aby uniknąć wstydu przynajmniej wobec niemieckich sojuszników, dowódcy polscy już zawczasu sprytnie uradzili, aby mówić, że owe oddziały są złożone z zagorzałych religijnie wyznawców, którzy złożyli śluby ścisłego ubóstwa, obowiązujące ich bezwzględnie do momentu zwycięstwa nad „niewiernymi” (swoją drogą ciekawe, czy po spełnieniu tego warunku żołnierze rzeczywiście otrzymali już jakiś nowy, „przyzwoity” przyodziewek). Samo życie…

Pzdr.


Ostatnio zmieniony przez Waldemar Gurgul dnia Pią 12:12, 01 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6200
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Śro 13:37, 30 Gru 2020    Temat postu:

Na temat bander mam to samo zdanie, aczkolwiek nie oparte na jakiejkolwiek bliższej znajomości polskiej floty wojennej z tego okresu, tylko na wiedzy o powszechnej wtedy w Europie praktyce. Kapitanowie okrętów z wielu powodów wywieszali rozmaite znaki (bardzo często pasiaste) wcale nie w znaczeniu bandery narodowej, a nie bardzo rozumiem, dlaczego my mielibyśmy być wyjątkiem. Jednak w tym wypadku chodziło mi o "mechanizm" artystyczny. Zakładamy, że zarówno Janssen jak Boy mogli widzieć interesujące nas tu jednostki w oryginale. A jednak bandery/flagi/znaki okrętów floty Dickmanna przedstawili całkiem inaczej! Również nie zmierzam dowodzić, co o tym zdecydowało (łatwość wykonania dzieła sztuki, już wówczas pojawiająca się konieczność pewnej ideologizacji, zmysł artystyczny, walory kompozycyjne, pośpiech, dekoracyjność itd. itp.), tylko zwracam uwagę na zdecydowaną odmienność. Czyli na fakt, że nawet jeśli ktoś coś widział, nie musiał tego nam wiernie przekazać. Niestety. I nie jest to filozofowanie, tylko konieczny aspekt analizy naukowej.

Natomiast do ciekawego pytania o zdobienia okrętów polskiej floty kaperskiej w kontekście "prestiżu królewskiego" i interesującej odpowiedzi, wtrącę swoją uwagę. Nie należy myśleć o żaglowcach tego okresu jako o "replikach" galeonu Wasa, w różnej skali. On należał do wyjątkowej grupy okrętów królewskich w tym znaczeniu, że nie tylko były własnością monarchy, ale zbudowane je dla wywoływania podziwu i strachu obcych rządów, ambasadorów, narodów. Prestiż odgrywał tu wielką rolę. W podobnie bogaty sposób, dla podkreślania godności władcy, można był zdobić małą jednostkę, jeśli pełniła rolę jachtu królewskiego (czy rządowego). My w pierwszej połowie XVII w. absolutnie niczego takiego mieliśmy (ani wielkich, imponujących galeonów, ani monarszych jachtów). Nasz król potrzebował okrętów do walki, a nie parady. Pewno chciałby mieć i inne, ale na pewno nie kosztem drastycznego obniżenia zdolności bojowych tej garstki, która została zmobilizowana (chodzi oczywiście o pieniądze, a nie to, że rzeźby i malowania bardzo przeszkadzały w strzelaniu - aczkolwiek te pierwsze trochę faktycznie szkodziły). Bardzo pouczająca jest pod tym względem piękna akwarela z interesującego nas tu okresu, pokazująca szwedzkie i holenderskie okręty pod Piławą. Trójmasztowce szwedzkie, w większości idealnie odpowiadające konstrukcyjnie naszym galeonom (tak jak je sobie wyobrażamy), sądząc po liczbie furt na burtach i proporcji do sylwetek ludzkich, wymuszające cło, były jak najbardziej "królewskie". Jednak nikt nie wyrzucał z tego powodu pieniędzy na ich zdobienia. Wszystkie mają brązową barwę (wynik użycia ochry, terpentyny i zachowania naturalnego koloru drewna) w części nadwodnej oraz typową dla epoki białawą warstwę ochronną w części pod linią wodną. Bardzo charakterystyczny jest czerwony kolor płócien wieńczących nadburcia, o których dość szeroko pisał pan Huflejt. Trudno powiedzieć, czy miały coś na pawężach, podcięciach nawisu rufowego lub lustrach, ponieważ artysta namalował wszystkie okręty prawie z profilu lub od ćwiartki dziobowej. Jakieś malunki mogły tam być, ale nie ma mowy o rzeźbach, złoceniach, ornamentach wokół furt itp. Zwykły szwedzki okręt użytkowy, średni i mały, wygląda na tym obrazie bardzo skromnie. I aby nie było, że twórca nie mógł użyć pełnej palety kolorów z powodów np. technicznych - akwarela poza tym olśniewa żywymi barwami na tle wizerunku Boya.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Waldemar Gurgul




Dołączył: 13 Lis 2019
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 12:08, 01 Sty 2021    Temat postu:

.
Dla „wzrokowców”, do których sam należę, reprodukcja w kolorze akwareli wykonanej w czasie tzw. wojny o ujście Wisły, a omówionej w poprzedzającym wpisie p. Krzysztofa pod kątem dekoracyjnego wykończenia okrętów. Aby nie ograniczać się do umieszczenia samej tylko grafiki, poniżej jeszcze kilka dodatkowych słów komentarza.

[link widoczny dla zalogowanych]
Szwedzka komora celna przed Piławą. Akwarela wykonana najprawdopodobniej w latach 1627–1629 (Krigsarkivet, Sztokholm)

[link widoczny dla zalogowanych]

Tę nieco dziś osobliwą hybrydę kartograficzno-pejzażową trudno co prawda odbierać jako fotografię w dzisiejszym tego słowa znaczeniu (np. przedstawia statki w pewien schematyczny, bardziej właściwy dla odległej „perspektywy” sposób), niemniej pewne specyficzne, umieszczone na niej detale, istotnie skłaniają do postrzegania tego wizerunku jako dość wiarygodnego przekazu z epoki (oczywiście stale pamiętając o ograniczeniach wynikających z użytej techniki oraz osobistych możliwości wykonawcy). Za takie realistyczne detale można uznać m.in. łódź wiosłową urzędników celnych, raczej holowane (a nie niesione na pokładzie) szalupy, widoczne na torze wodnym znaki nawigacyjne w postaci zakotwiczonych beczek, wymieniane wystrzałami armatnimi saluty, szańce fortalicji wraz z ich wewnętrznymi zabudowaniami, namioty i szopy o charakterze handlowym czy oficjalno-urzędniczym, a nawet szubienicę jako złowieszcze ostrzeżenie przed ignorowaniem zawłaszczonej siłą jurysdykcji.

Jak widać, proces kształtowania się wojennej bandery szwedzkiej nie został jeszcze wówczas ostatecznie zakończony – okręty niosą na grotmasztach flagi aż w trzech różnych formach: z pasami, z krzyżem, z krzyżem i trójkątnymi wcięciami. Tym bardziej trudno byłoby tego oczekiwać po efemerycznej flocie polskiej.

Pzdr.


Ostatnio zmieniony przez Waldemar Gurgul dnia Pią 13:47, 01 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin