Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna www.timberships.fora.pl
Forum autorskie plus dyskusyjne na temat konstrukcji, wyposażenia oraz historii statków i okrętów drewnianych
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Brygi - pływające trumny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6211
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Nie 9:55, 10 Kwi 2022    Temat postu: Brygi - pływające trumny

BRYGI - PŁYWAJĄCE TRUMNY

W prawie każdej kategorii żaglowych okrętów wojennych panował ścisły związek między wielkością a dzielnością morską, właściwościami żeglarskimi, siłą bojową. Wynikało to z oczywistych względów - ludzi i armat nie dało się pomniejszyć w skali (tych ostatnich przy zachowaniu tego samego wagomiaru), więc każde zmniejszenie wymiarów owocowało pogorszeniem proporcji kadłuba i redukcją uzbrojenia. Ponadto im mniejszy okręt typowej konstrukcji, tym słabsze wiązania, cieńszy szkielet i poszycie, mniejsza odporność na ataki żywiołów itd. Jednak administratorzy marynarek mieli też inny punkt widzenia - im jednostka była mniejsza, tym tańsza w budowie, łatwiejsza do uzbrojenia, szybciej obsadzana załogą, tańsza w eksploatacji (płace, żywność, opał, amunicja, remonty), bardziej poręczna (doki, porty, szybkość mobilizacji). W Wielkiej Brytanii, stawiającej Royal Navy ogromną liczbę zadań na prawie wszystkich morzach i oceanach świata, niemal zawsze trzeba było poświęcać jakość na rzecz ilości. A już dłuższe okresy pokoju zdecydowanie skłaniały do takiej polityki.
O ile w przypadku liniowców i fregat otrzymywano tylko trochę gorsze i słabsze okręty, które z reguły i tak mogły spełniać wszystkie swoje funkcje, to dla brygów i trójmasztowych slupów sytuacja była inna. Obniżenie dzielności morskiej, pogorszenie proporcji, redukcja artylerii mogły po prostu zbliżać się do granic bezpieczeństwa. Dla marynarki brytyjskiej budowano wielkie brygi, nominalnie 16/18-działowe, o świetnych proporcjach. Nie chodziło jednak o jednostki tanie, a różnica między nimi a korwetami bywała iluzoryczna. W 1808 r. zwodowano pierwsze brygi typu Cherokee (zwanego też typem Cadmus, Rolla), które miały wyznaczyć nowe standardy, przeklinane przez marynarzy, a zachwalane przez urzędników marynarki. Były to okręty zaledwie 10-działowe, z natury rzeczy o bardzo małej długości, słabo trzymające się wiatru, niezbyt bezpieczne, z nienadzwyczajną statecznością, małymi załogami, niezdolne do równej walki z większością francuskich i amerykańskich korwet a nawet brygów. Nic dziwnego, że wśród załóg zyskały nazwę pływających trumien (brygów-trumien), a wśród administratorów - pełny zachwyt.

Rys. 1 (jak wszystkie do tego artykuliku - w galerii, w temacie Brygi - trumny).
Porównanie proporcji (szkice w tej samej skali) brytyjskich brygów z epoki napoleońskiej: u góry 18-działowa jednostka typu Cruiser, u dołu jednostka typu Cherokee.

Na domiar złego, bieżąca eksploatacja - zwłaszcza w czasie pokoju, kiedy branka do floty była zabroniona i należało troszczyć się o zdrowie oraz wygody nielicznych straceńców dobrowolnie godzących się na fatalne płace i drakońską dyscyplinę w marynarce wojennej - skłaniała do poprawy warunków bytowych metodami zazwyczaj dalej pogarszającymi własności morskie. Szczególnie popularne stało się dodawanie na dziobie i rufie długich, ciężkich pokładów dodatkowych oraz podwyższanie nadburć.

Rys. 2.
Bryg typu Cherokee po dodaniu dziobówki, ciężkiego pokładu rufówki oraz podwyższeniu nadburć.

Rys. 3.
Przekrój przez śródokręcie brygu typu Cherokee z pierwotnymi nadburciami i po dodaniu skrzynek do chowania hamaków.

BUDOWANIE I STRATY
Od 1808 do 1830 r. budowano brygi typu Cherokee z wielkim zapałem - zdobycie przez Royal Navy niekwestionowanej pozycji Królowej Mórz w połączeniu z rozrostem imperium kolonialnego i koniecznością cięcia wydatków budżetowych po zakończeniu wojen napoleońskich z monstrualnie wielkim długiem publicznym, kazało widzieć w tych maleńkich i kiepskich żeglarsko jednostkach prawie panaceum na wszystkie bolączki.

Rys. 4.
Liczba jednostek typu Cherokee zamawianych i zwodowanych w latach 1807-1838.

W latach 1810-1859 utracono aż 25 brygów 10-działowych (ponad jedna czwarta zwodowanych!), co zyskało im ponurą sławę i fatalny przydomek. Co najmniej 24 straty (a może wszystkie) zdarzyły się bez związku z działaniem przeciwnika; w bardzo wielu przypadkach łączyły się ze śmiercią całej załogi.

Pomimo licznych strat oraz przekształceń okrętów do innych celów, na początku 1827 r. pozostawało w służbie aż 50 brygów typu Cherokee! W roku 1823 zamówiono 30 nowych sztuk.
Jednak już w 1824 r., na skutek radykalnego zwrotu w podejściu do parowców i wielkiej presji ze strony dowódców rozmaitych placówek na udostępnienie im pomocniczych bocznokołowców, zmieniano zamówienia na sporo jednostek zaplanowanych jako brygi. Zaś 25.11.1830 pierwszym lordem admiralicji został James Robert George Graham, ostro krytykujący kontynuowanie budowy 10-działowych brygów żaglowych. W rezultacie już w następnym roku skasowano zamówienie aż na pięć z nich, potem wodowania (ostatnie w 1838 r.) były sporadyczne i dotyczyły tych jednostek, które były bliskie ukończenia. Okres budowania "brygów-trumien" dobiegł końca, chociaż użytkowano je (i tracono!) jeszcze kilkadziesiąt lat później.
Pewną osobliwością jest w tym wszystkim fakt - o którym kiedyś już pisałem - że te niefortunne brygi "trumienne" z powodów ekonomicznych dość często wykorzystywano na rzekome "śmigłe korwety badawcze", zazwyczaj po dodaniu trzeciego masztu. Taki był słynny Beagle wyprawy naukowej Darwina - kadłubowo to przeciążony i zdeformowany bryg typu Cherokee, a takielunkowo - dość pokraczny bark. W sumie "wspaniała korweta" romantyków morza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
de Villars




Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 124
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Wto 14:36, 07 Cze 2022    Temat postu:

Czy wiadomo skąd taki szokująco wielki pik zamówień na te brygi w 1823 r.? Generalnie ówczesna RN, w porównaniu do okresu sprzed 1815 r. była niewielka (licząc jednostkami w aktywnej służbie), więc teoretycznie jakby nagle pojawiła się potrzeba, to powinno być sporo okrętów w rezerwie które można było by wprowadzić do służby. Zdaję sobie sprawę, że dotyczyło to głównie większych jednostek, ale przecież chyba nie wszystkie stare brygi itp. rozebrano? Możliwe, że takie okręty szybciej się zużywały i nie zostało ich tak wiele jak mi się wydaje, niemniej zamówienie nagle 30 jednostek w okresie pokoju to jednak spore zaskoczenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6211
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Śro 11:23, 08 Cze 2022    Temat postu:

Tu nie chodziło wyłącznie o liczbę, lecz o wielkość okrętu ("małość" Very Happy) i skromną liczebnie załogę. Ówczesna Royal Navy istotnie miała niewiele okrętów w służbie, lecz tylko z uwagi na ogromny dług publiczny zaciągnięty podczas blisko dwudziestu dwóch lat wojen z rewolucyjną i napoleońską Francją, a nie z braku potrzeb. Potrzeby w rozrośniętym imperium (zwalczanie tubylców, piratów, korsarzy, handlarzy niewolników, powstańców-niewolników itd.) były gigantyczne! Najważniejszy problem samej marynarki w latach pokoju stanowił niedostatek marynarzy. Kiedy nie dało się sięgnąć po przymusową brankę, zwabienie szaleńców-ochotników do służby w okrutnym rygorze i przy fatalnie niskiej płacy graniczyło z cudem. Okręt mały wymagał nielicznej załogi. Wielka Brytania miała w rezerwie pełno znakomitych brygów typu Cruizer, ale na nich instalowano po 121 ludzi. Bryg typu Cherokee potrzebował 75. Jeśli zatem uznano, że do wypełniania zadań pokojowych wystarczy ten drugi, to zwerbowanie 1210 ludzi zapewniało wysłanie na morza 10 dużych brygów i aż 16 małych. Dla administratorów to był czysty zysk!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
de Villars




Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 124
Przeczytał: 2 tematy


PostWysłany: Pią 14:28, 10 Cze 2022    Temat postu:

Ale czy nie próbowano się "ratować" niepełną obsadą jednostek? Coś mi się w głowie kołacze, choć nie wiem skąd, że w okresie pokoju żaglowce często pływały z niepełnymi załogami, choć nie wiem czy akurat dotyczyło to Royal Navy w epoce po-napoleońskiej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kgerlach
Administrator



Dołączył: 20 Lip 2010
Posty: 6211
Przeczytał: 3 tematy


PostWysłany: Pią 15:54, 10 Cze 2022    Temat postu:

Słuszna uwaga, ale pole manewru było ograniczone. Dużych załóg potrzebowano przede wszystkim do obsługi artylerii, więc w czasie pokoju dało się istotnie założyć niepełne wykorzystanie dział, wolniejsze ładowanie, a nawet zdjęcie ich części (nagminna praktyka jeszcze w XVII w.). Jednak żaglowce budowano proporcjonalnie, zatem większy okręt miał wyższe maszty, dłuższe reje, większą powierzchnię żagli trudniejszych do refowania, cięższe kotwice itd. Zostawienie małej załogi na dużym okręcie było całkiem realne - na tej zasadzie bardzo skromne załogi pryzowe doprowadzały do portów nawet liniowce przeciwnika. Lecz inny problem stwarzało powolne żeglowanie do punktu docelowego, gdzie jednostka miała otrzymać odpowiednią liczbę ludzi, a czym innym właściwe użytkowanie, nawet w okresie pokoju. Schwytanie korsarza, pirata czy handlarza niewolników, albo walka z tubylcami, operowanie na akwenach nawiedzanych przez huragany itp. wymagały pełnej sprawności, zwrotności, szybkiego halsowania itd., a duży okręt z długimi drzewcami, obsługiwany przez skromną liczebnie załogę nadawał się raczej do długich rejsów transportowych, łącznikowych itp.
No i nie należy zapominać, że ta zasada pewnego możliwego zmniejszenia załóg działała względem wszystkich jednostek! Na slupach 18-działowych zmniejszano załogę w stanie pokojowym np. do 110 ludzi (ze 121), ale na brygach typu Cherokee aż do 52. Jeśli zatem wziąć te 1210 ludzi z mojej poprzedniej odpowiedzi, to w czasie pokoju dało się nimi obsadzić 11 dużych brygów oraz 23 małe, czyli dla administratorów proporcje zmieniały się jeszcze korzystniej!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.timberships.fora.pl Strona Główna -> Okręty wiosłowe, żaglowe i parowo-żaglowe / Artykuły tematyczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin